czwartek, 25 czerwca 2015

Szlaban

Cześć!
 Jestem znów! Mam już ponad 5.000 wyświetleń! Nadal mnie to jara! Widzę w ankiecie, że wszyscy moi czytelnicy zgłosili się jako komentujący. Ale kim są ci trzej zaznaczeni jako "czytający, nie komentujacy". Śmiało piszcie w komentarzach swoje opinie! Nie krępujcie się! Ty też osobo, która zaznaczyła ostatnią odpowiedź. Dalej poprawcie mnie, napiszcie co Wam się podoba, a co nie. Widziałam, że nowy szablon przypadł do gustu. Wszystko to zasługą Mei z Kawiarni Szablonów. Na mojej stronie "Linki" jest link do jej sabloniarni. Zamawiajcie śmiało, to prawdziwa artystka! Teraz robi mi szablon do Wanilii.
A co to wpisu to wszyscy zgadliście, że Maureen w sowiarni znowu spotkała ...

... Raidena. Czy on zawsze musi być w sowiarni?
 Otworzył drzwi wtedy kiedy ja i zderzyliśmy się w progu. Miotła wypadła mi z ręki, wiadro potoczyło się po podłodze. Chłopak spadł na mnie i teraz leżał mi na brzuchu przygniatając moje ciało do zimnego kamienia podłogi. Jego usta tuż przy moich ustach. Czułam jego jak  oddech łaskotał mnie w czoło. Jego szare oczy ruszały się niespokojnie pożerając mnie wzrokiem. Jegi czarne włosy zakrywały mu czoło i łaskotały mnie w nos. Guziki jego jeansowej kurtki wbijały mi się w żebra. Jego kolczyk w brwi, który zrobił sobie w te wakacje odbijał światło zachodzącego słońca wpadającego przez okno. Jedyne czego pragnęłam w tej chwili to ...
- Złaź ze mnie ty ślepy kretynie, nie mogę oddychać! - wrzasnęłam.
 Śmierciozerca uwolnił mnie. Wyciągnął rękę żeby pomóc mi wstać, ale jej nie przyjęłam.
- Co ty sobie myślisz? Jeszcze nie wiem czemu łaziłeś za mną w Zakazanym Lesie i wkurzałeś mojego chłopaka, a chciałbyś mnie podrywać. Nie masz za grosz skrupułów.
- Jestem bezczelnym chamem i dlatego właśnie jestem lepszy od tej cioty Davida.
- David nie jest ciotą, a to, że jesteś bezczelnym chamem już wiedziałam. Zakazany Las.
- Byłem na haju. Wyluzuj. Chciałem się zabawić i się bawiłem.
- Czyli coś z tego pamiętasz?
- Niewiele. Chyba tam kogoś szukałaś.
- Nie ciebie.
- Uuu! Kicia pokazuje pazurki.
- Teraz też ćpałeś?
- Nie. Piłem herbarę z cytryną godzinę temu.
- Po co byłeś w sowiarni?
- A co, nie mogę?
- Możesz. Tylko licz się z tym, że cię wygonię.
- Dlatego, że nie lubisz mojego towarzystwa, czy dlatego, że chcesz się całować ze swoim chłoptasiem w samotności?
- To pierwsze. I poza tym mam szlaban.
- Ach tak. Słyszałem. Twój chłopak cię wkopał.
- Nie wkopał mnie. On po prostu ... bał się o mnie.
- O co się ma bać? Jesteś silna, nie potrzebujesz niańki. To ty nosisz spodnie w tym związku*.
- To miał być komplement? Spadaj, mam robotę do zrobienia.
Przepchnęłam się w drzwiach, zabierając wcześniej miotłę i resztę sprzętu.
- Powodzenia Saden.
 Przystanęłam w drzwiach. Serce mi się zatrzymało.
- Jak mnie nazwałeś?
- Obciążona (ang. laden). Obciążona szlabanem.
- Idź bo oberwiersz Drętwotą.
 Ślizgon wyszedł z pomieszczenia. Założyłam rękawice. Jednak nie słyszałam żeby zamykał drzwi.
- Zamykaj drzwi bencwale. - krzyknęłam.
- Dobrze, dobrze. - usłyszałam. Głos jednak nie należał do Śmierciożercy.
 W sowiarni pojawił się nagle Miles.
- Hej Verte. Przepraszam, myślałam, że on nadal tu jest.
- Ok. Nie wnikam. - uniósł ręce. - Co tu robisz?
- Odprawiam szlaban. - naciągnęłam rękawiczkę i puściłam z charakterystycznym odgłosem plasku.
- Powodzenia. - powiedział biorąc do ręki małą paczkę.
- Zostań tu jeszcze chwilę. Nie chce mi się samej siedzieć.
- Ok.
 Zgodził się i usiadł na kawałku gołego kamienia pod ścianą. Ja zabrałam się za wymiatanie wszystkiego z grząd oraz wymianą siana.
- Co masz w tej paczce?
- Taki jeden chłopak poprosił o radę moich rodziców. Pewnie wysłali mu list z odpowiedzią i z 11 kuponów zniżkowych na ich nową książkę "Złote samobójstwo - Felix Felicis"
- I ty musisz za nich załatwiać interesy?
- Niestety. Marny mój los.
 Gadaliśmy tak dłuższą chwilę. Z Miles'em się dobrze rozmawia. Potrafi wysłuchać, potrafi zacząć rozmowę, ale przy nim nie czuję się ani słuchaczem, ani nie muszę cały czas mówić. Interesujemy się oboje Quidditchem, więc mieliśmy wspólny temat. I tak moglibyśmy nawijać w nieskończoność. Ja w tym czasie wpadłam na pomysł jak oddzielić gówno od siana. Wyciągnęłam różdżkę.
- Accio sowie bobki!
 Zaklęcie podziałało. W pewnym sensie. Kupy przyleciały ... i przykleiły mi się do różdżki. Moja cisowa różdżka była cała brązowa, od góry do dołu. Miles pokładał się ze śmiechu. Mi nie było wesoło. No może trochę. Na sczęście miałam rękawiczki. Zebrałam.cały ekwipunek otrzymany od Ficha.
- Idę do łazienki Jęczącej Marty. Mój brat chyba odprawia tam swój szlaban. Cześć. - pożegnałam się z Ślizgonem.
 Szybko zbiegłam na pierwsze piętro. Już po chwili usłyszałam przerażający śmiech ducha z łazienki. Weszłam do pomieszczenia w którym umarła mugolaczka. Na podłodze siedział mój brat, a Marta unosiła się w powietrzu przed nim. Między nimi kręciła się butelka po "Ludwiku". Zatrzymała się na Krukonie.
- Czy to prawda, że masz szlaban za wyjście do Zakazanego Lasu? - spytał duch swym piskliwym głosem.
- Tak. Ratowałem kuzynkę.
- Gracie w Czarodziejską Butelkę?** - zaciekawiłam się.
- Hej Maureen. Nudziło mi się, to pomyślałem "czemu nie?". Co się stało z twoją różdżką?
- Sowie bobki. - odrzekłam krótko.
- Blleee! Och czy dzisiejsi Krukoni muszą robić z siebie takich idiotów? - zapytała martwa dziewczyna.
- Jestem Ślizgonką.
- Hahahahahaha!! - wybuchnęła śmiechem na cały głos. - Ty!? Hahaha! Ty!? Hahahaha! - śmiała się coraz głośniej.
 Zignorowałam jej docinki i podeszłam do umywalki. Odkręciłam wodę, wzięłam szczotkę którą dostałam od Ficha i zaczęłam zszorowywać sowie gówno z różdżki. Przy okazji przysłuchiwałam się wznowionej grze Krukonów.
- Czy to prawda, że zerwałeś ze swoją dziewczyną, Amy? - zapytała zaciekawiona Marta. Ten duch znał wszystkie plotki krążące po Hogwarcie. Zazwyczaj od Ślizgonów, bo jej własni domownicy byli raczej nudnymi kujonami.
- Tak. - odpowiedział krótko Marven i zakręcił butelką. - Słyszałem, że za czasów młodości Harry'ego Potter'a podkochiwałaś się w nim.
- Nie prawda! - wyrzekła się.
 Nagle z butelki po "Ludwiku" wytrysnęła jej poprzednia zawartość i przez martwą dziewczynę przeleciał strumień płynu.
- Aha! Bujałaś się w Wybrańcu!
- Wcale nie! - krzyknęła, a kolejna porcja płynu przeleciała jej przez głowę.
 Marven tarzał się ze śmiechu po podłodze. Ja też ledwo powstrzymywałam się od chichotu nadal szorując uporczywie różdżkę. Mugolaczce jednak nie było do śmiechu. Cała się naburmuszyła i aż kipiała ze złości. Nagle podleciała do swojej toalety i wrzasnęła:
- To nie jest śmieszne! Myślicie, że to zabawne!? - chlipała.
 Zanurkowała do muszli z donośnym pluskiem, a z wszystkich pozostałych toalet wystrzeliła woda. Wytrysnęła ponad ścianki i spadła na podłogę, więc opryskała mojego brata nadal śmiejącego się do rozpuku. Gdy tylko woda zamoczyła jego szatę pisnął jak mała dziewczynka i podskoczył do pozycji stojącej. Całe włosy mu oklapły i na rzęsach zostały kropelki wody. Szybko jednak wyjął różdżkę i osuszył sobie szatę jednym zaklęciem. Wziął butelkę i zabrał się za odprowadzanie wody z podłogi do odpływu. Ja w tym czasie nadal zmagałam się z kupami. Już wyczyściłam połowę różdżki. W milczeniu pracowaliśmy. Gdy skończyłam obczyszczać różdżkę spojrzałam na zegarek.
- Jest już 20. Może skończymy na dziś?
- Tak. Tutaj już skończyłem.
 Wróciliśmy do gabinetu woźnego i oddaliśmy sprzęt, a potem wróciliśmy do Pokoi Wspólnych odrobić lekcje. I tak było też następnego dnia.
- Jak ty wysprzątałaś tą sowiarnię? Dzisiejsze dzieci nie wiedzą nic o pracy. Będziesz tam sprzątać do końca tygidnia i pod koniec następnego. Zrozumiano? - ganił mnie Filch głaskając jakąś na prawdę dziwną szmatę z oczami.
- Tak proszę pana.
 Jednak tym razem nie natknęłam się tam na Raidena (jakaś nowość), ale Miles'a też tam nie było. Skoro miałam całą sowiarnię dla siebie, napisałam list i wysłałam. A potem zabrałam się ostro do roboty. Przewalałam całe stosy siana, wywalałam mnóstwo odchodów (tym razem nie przkleiły mi się do różdżki) i opiekowałam się sowami. Zmieniałam im wodę, nasypywałam karmę. Chciałabym mieć własną sowę. W zeszłym roku mama zakupiła nam w końcu domowego puszczyka.
 Nasza rodzina w końcu się wzbogaciła. Mama nawet znalazła lepszą pracę. Jest dekoratorką wnętrz. Zaczyna nam się w życiu układać. A gdy wróciliśmy na wakacje po czwartej klasie dostaliśmy nawet własne pokoje. Marven, Mary i Aella dostali te pokoje, które już były. Mama się nimi zajęła. Ze strychu zrobiła pokój dla mnie, a Zella dostała piwnicę. Każdy miał to co chciał. Byliśmy szczęśliwi. Wszystko szło dobrze.
 Poza moimi stosunkami z Raidenem. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia, ale nie mogę. On jest ze mną połączony tą więzią. Ale mimo to cały czas wtrąca się w moje życie. On przywołuje wspomnienia z przeszłości, których najbardziej się boję.
 Uprzątałam właśnie siano na najniższej półce rozmyślając o tym jak oddzielic się od Raidena, kiedy moja ręka trafiła na coś. Sięgnęłam po to. To był chyba obraz. Ale kto chowałby obraz na najniższej półce w sowiarni, między odchodami, sianem i pajęczynami? Wyciągnęłam go. To nie był obraz to był portret ...


* Cytat wypowiedziany przez MrocznąKosiarkę
** Gra w Czarodziejską Butelkę została udostępniona mi dzięki uprzejmości Tity Pocky
"Przy czym w mugolskiej butelce może nie miałoby to zbyt wielkiego znaczenia, ale w butelce czarodziejów jeżeli skłamiesz, to butla obleje cię tym, co kiedyś miała w zawartości." cytat zaczerpnoęty z  http://live-in-magical-madness.blogspot.com/2015/06/15-victoire-teddy-i-ognista-whisky.html?m=0

10 komentarzy:

  1. Heeejka!
    Jestem sobie na tablecie, wchodzę na twojego bloga i co widzę?
    - No jasne kujonie, że nową notkę! - szłyszę w głowie czyjś głos.
    Ze strachu podskakuję. Pewnie to są skutki mojej nie normalności albo to skutki herbaty z cytryną, którą piłam godzinę temu :P
    Mima Maureen, kiedy sowie bobki przykleiły się do różdżki - bezcenna.
    Ta butelka nigdy się nie znudzi. Można by o niej pisać caaaały czas.
    Oczywiście twoje tradycyjne zakończenie :)
    Nawet nie wiesz jak ją ci zazdroszczę tych pięciu tysięcy wyświetlenień. Sama bym tyle chciała, bo nie mam nawet tysiąca. Podzieliłabyś się że mną!
    Zauważyłaś, że to ją jestem teraz pierwszą? Muahahaha!
    Pozdrawiam i życzę ciężarówki weny i zmieniacza za czasu.
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba blogowa choroba, że cały czas wrzucam nowe wpisy ;) "herbaty z cytryną, którą piłam godzinę temu" tak jak Raiden!
      Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć!
      O tak!
      Of course! Kogo obstawiasz na portrecie?
      Ale Izi! Ja na Wanili mam dopiero 1.000, wszystko zależy od czasu. Poczekaj to się doczekasz :)
      Jesteś pierwsza - gratulacje!
      Dzięki za życzenia. Szczęśliwych wakacji ze Skazaną
      ~ Cameleon

      Usuń
    2. Ją też bym chciała takiej choroby. Teraz są wakację, więc może i ją się zarażę...
      Najlepsze to są czarne lub zielone bez cukru... Pycha!
      Nie mam pojęcia kto może być na portrecie. Może schowana przez Raidena podobizną Maureen albo nie wiem... Tylko to mi przychodzi do głowy.
      Może niedługo i będę miała tysiąc wyświetleń. Brakuje mi już tylko 300. :)
      Czy to są jakieś wyścigi?
      Na pewno będą szczęśliwe i mam nadzieję, że twoje też.
      - Izi

      Usuń
  2. Powróciłam! Oczywiście w wielkim stylu na miarę MrocznejKosiarki.
    Wiadomo było, że w Sowiarni jest Raiden! I całkowicie podzielam jego zdanie na temat davida (zawsze będę pisała z małej litery!). Bylibyśmy po prostu świetnymi przyjaciółmi!!!
    Kogo obstawiam na portrecie, chyba lepiej, żebym się nie wypowiadała jeszcze coś komuś zaspojleruję przypadkiem...
    Też niedawno piłam herbatkę z cytryną i miodem. A potem jadłam ciasto z bitą śmietaną (nie mam pojęcia czemu pisze o jedzeniu??)
    Fragment z sowimi bobkami był obrzydliwy - tak jakby rzygać i śmiać się jednocześnie w moim przypadku; jak nie potrzebuję torebki ze względy na Dave to przez odchody....błe...
    Do następnego
    MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Oh dogadalibyście się. Może dałby ci 11 kuponów rabatowych na kokę ;)
      Tak lepiej.
      Bo tak ;)
      Napisałaś Dave z dużej litery!
      Zanim spotkamy się przy Twoim wpisie skomentujesz ze cztery moje ;)
      ~ Cameleon

      Usuń
    2. Za kokę bym podziękowała, gdyż ja jestem tą GRZECZNĄ DZIEWCZYNĄ.
      A to, że napisałam dave z dużej litery, to wina nauczycieli, że tak dobrze mnie wszystkiego nauczyli ;)
      4 wpisy to przesada, ale 2,3 jak najbardziej =D

      Usuń
  3. Świetny rozdział, jak zawsze. Rozbroił mnie czarodziejski Ludwik xD
    Błeee... sowie odchody x__x
    Ciekawe czyj portret znalazła Maureen... poczekamy zobaczymy ^^
    Gratuluję wyświetleń, życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ktoś mnie docenia! Dziękuję :)
      Haha! Żebyś widziała minę Miles'a
      Możesz napisać swoją sugestię na stronie "Ankieta wpisowa" u góry
      Dziękuję i nawzajem. Ślizgońskich wakacji
      ~ Cameleon

      Usuń
  4. Sowie bobki... xD. " Ludwik", lokowanie praduktu! Było napisać na początku, że wpis zawiera lokowsnie produku! Obstawiam, że to portret jej taty za czasów szkolnych. Co lepsze, sądzę, że on terz był w Slytherinie.
    Serdecznie gratuluję 5.000 wyświetleń. Pozdrawiam i życzę mnustwo weny!
    Z nieznanym akcentem " Gal Anonim"
    ~ Hubcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnyn razem będę pamiętać ;)
      Hmmm... Bardzo ciekawa teoria doprawdy. Ale wszystkiego się dowiesz niedługo.
      Dzięki i nawzajem
      ~ Cameleon

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D

Mei z
KS