sobota, 31 stycznia 2015

Slytherin


 Gdy ceremonia przydziału dobiegła końca trochę się zbudziłam. Rozejrzałam się wokół siebie po długim stole. Siedziałam prawie przy samym brzegu stołu dla Ślizgonów. Podano jedzenie. Ale ja nie byłam szczególnie głodna. Lamentowałam nad swoim losem nie zwracając uwagi na wonne przysmaki podane na stole.
 Czy nigdy się nie zdażyło ,żeby ktoś był domu w którym nie chciał być? Nic mi o tym nie wiadomo. Jeśli tak to znaczy ,że jestem pierwsza. Dlaczego to musial być akurat Slytherin?! Czy na prawdę ta durna , stara Tiara nie miała już gdzie mnie przydzielić?! Jak to w ogule możliwe ,że jestem w domu z którego pochodzą ci którzy zniszczyli moje życie.

 Zastanawiając się na swoją okropną sytuacją poczułam jak ktoś po lewej delikatnie puka mnie w ramię. Spojrzałam w tamtą stronę.
- Hej , podasz mi sos? - zapytał pewiem chłopak.
 Znieruchomiałam patrząc na niego. Niebieskie oczy miały kolor szafirów. Kręcone , brązowe loki okalały jego twarz w kształcie serca. Uśmiech na twarzy odsłaniał równe zęby.
 Zamrugałam. Nie mogłam się odezwać. Otwierałam i zamykałam usta na przemian. Czułam się przytłoczona. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Jak zwykle. Chciałam zrobic coś żeby już na niego nie patrzeć. Użyłam starego triku ,którego nauczyłam się w wieku pięciu lat. Szybko spojrzałam w drógą stronę. I uparcie nie odwracałam wzroku.
- Ten? - wskazałam.
- Tak.
 Nie patrząc na chłopaka , dałam mu to co chciał. Podziękował i po chwili oddał sosierkę.
 Spojrzałam na niego kątem oka. Patrzył w sos. Widziałam ,że się nad czymś zastanawia. Otworzyl usta ,a potem je zamknął. Widać zrezygnował z powiedzenia czegoś czego mógłby pptem żałować.
 Siedziałam i nerwowo ściskałam ręce pod stołem. Gdybym cokolwiek zjadła chyba teraz bym to szybko zwróciła. Widać było ,że uśmiech tego chłopaka jest sztuczny jak make-up starej lalki barbie. Dziwię sięu ,że powstrzymał sę jednak przed powiedzeniem jaliegoś złośliwego kometarza. Gdy pomyślałam o tym ,że będę musiała przetrwać siedem lat w jednej klasie , i w jednym pokoju z ludźmi takiego pokroju zrobiło mi się słabo. Dormitorium. Już się boję o to z kim będę je dzielić. Obstawiam ,że będą to prawdziwe Ślizgonki. Czyli wredne  , przemądrzale do szpiku kości divy , zadzierające nos. Pewnie zarozumiałe z powodu kasy rodziców. Gdy zobaczą , jak się od nich różnię pewnie spróbują mi wrzucić żabę pod poduszkę , lub coś podobnego.
 Jedna z mich może być nawet córką Śmierciożercy. Ciekaweczy są dumne z takich rodziców.
 Nagle wszyscy zaczęli wstawać. Ocknęłam się i rozejrzałam. Uczta się zakończyła ,a uczniowie skierowali się do dormitoriów. Wstałam więc i ruszyłam za wszystkimi Ślizgonami. Najpierw szliśmy w tym samym kierunku co Krukoni. Potem rozdzieliliśmy się i nasza grupa zaczęła zschodzić niżej.
 I niżej. I niżej. Aż zeszliśmy do lochów. Stanęliśmy przed pustą , niczym się nie wyróżniającą ścianą. Prefekt który nas prowadził wypowiedział hasło :
- Jadowity wąż.
 Wejscie ukazało się w ścianie i weszliśmy do Pokoju Wspólnego. Był to wydłużony , nisko sklepiony , kamienny loch. Najjprawdopodobniej mieszcząci się pod jeziorem na co wskazywaly kapiące non stop krople wody. Światło sączyło się z zielonkawych lamp zawieszonych na łańcuchach pod sufitem. Efekt ten pptęgowała woda z jeziora , widocxna za oknami. We wnętrzu mieściły się gustownie rzeźbiony kominek , zdobione krzesła , wygodne fotele , bogato inkrustowane stoły. Zatrzymano nas po środku Pokoju.
- Tuż obok drzwi są dormitoria. Po prawej dla dziewczyn ,a po lewej dla chłopców. Macie trochę czasu na rozpakowanie kufrów. O 22 rozpoczyna się cisza nocna. - tymi słowami Prefekt zakończył wprowadzenie. Oraz posłał mnie na pewną śmierć z rąk Ślizgonek.
 Niepewnie podeszłam do wskazanych przez niego drzwi. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka.
 W pokoju stało pięć łóżek ,a przed każdym kufer.
 Na jednym z nich po lewej stronie , najbliżej drzwi , siedziała dziewczyna. Miała długie , blond włosy ,które rozczesywała właśnie szczotką. Zdążyła już się przebrać z szkolnego mundurka , w koszulkę i spodenki do kolan. Miała na ustach delikatny makijaż. Wyglądała delikatnie i swobodnie.
- Avalon Liberty. - przedstawiła się.
- Maureen Moisson. - powiedziałam nieśmiało.
 Koło ostatniego łóżka po prawej stała wysoka brunetka. Ona nie miała zamiaru się przedstawić. Była chuda , co podkreślała założona przez nią biała koszula. Jej włosy były brązowe a cera ciemna. Miała wyniosłą minę i dumną postawę. Nie wzbudziła we mnie sympatii.
 Podeszłam do pierwszego łóżka po lewej przed którym dtał mój kufer. W ciszy zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy.
 W międzyczasie do pokoju weszła dziewczyna z krótkimi blond włosami. Były tak bardzo kręcone ,że zwijały się w malutkie sprężynki. Jednak Ślizgonka nie wyglądała brzydko. Zajęła drógie łóżko po prawej. Oznajmiając iż nazywa się Ricci Derulo.
 Nie minęła chwila ,a do pokoju wbiegła ostatnia lokatorka. Czarownica z krótkimi do ramion blond włosami (czy tylko ja w Slytherinie mam czarne włosy?!). Miała trochę pogniecioną szatę i policzki zaróżowione od biegu. Jej przypadło łóżko pomiędzy mną ,a brunetką.
- Jestem Makenzee Steaford. - rzuciła pośpiesznie rozpakowywując swój kufer.
 Wzięłam moją koszulkę i shorty do spania. Poszłam się przebrać do łazienki. Gdy wróciłam cisza w pokoju nadal była taka sama jak gdy wychodziłam. Wrzuciłam więc ubrania niedbale do kufra i wzięłam się za pisanie listu do domu. Jedyne co mostało do zrobienia przed pójściem spać , to pożalić się bliźniaczom.
 "Mamo , Zello i Aello
 Jestem ... zrospaczona , to chyba odpowiednie słowo.
 Tiara Przydziału po pięciu minutach wysłała mnie do Slytherinu. Tak. Taki jest mój marny los. Zastanawiam się jak ja to pretrwam.
 W dormitorium panuje taka cisza jakby kogoś przed chwilą tu zabili. Moje współlokatorki - Avalon , Makenzee , Ricci i nieznajoma (nie przedstawiła się i jako jedyna oprócz mnie nie jest blondynką) - są bardzo milczące. Wnioskuję po tym ,że raczej się nie znają. Zastanawia mnie jak dalej potoczy się nasza "znajomość" i nie jestem dobrej myśli. Jeżeli nadal będą tak milczeć to chyba na mózg mi padnie.
 Niestety na razie nie mogę Wam nic więcej napisać ,bo prosiłyście mnie ,abym go wysłała nakszybciej jak to możliwe (czyli rano.
 Pozdrawiam - zkazana na Slytherin
 Maureen"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D

Mei z
KS