Menu

środa, 25 lutego 2015

Nieudana impreza


- Serio?! Nie gadaj! - Holon nie mogła uwierzyć.
- Tak , na prawdę nie mam ani jednej sukienki. - odpowiedziałam jej.
 Wróciłyśmy do dormitorium po meczu. Za godzinę miał się rozpocząć koncert "Dish". Holon już się szykowała. Oraz (ponieważ ja miałam to gdzieś) starała się poszykować mnie. Oczywiście kazała mi ubrać sukienkę.
- Jak tak można? - oburzała się.
- Normalnie. - mruknęłam. Siedziałam na łóżku i żując gumę pisałam list do domu.
- Hmmm … Może dałabym ci do ubrania jedną  z moich sukienek? - kontemplowała dalej Ślizgonka.
- Holon! Daj mi wreszcie spokój! Ubiorę się jak chcę.

 Dziewczyna nadal przerzucała zawartość swojego kufra. Co jakiś czas przymierzała którąś rzecz. Sama zerknęłam ukradkiem do swojegoswojego kufra. Wtedy przypomniała mi się pewna rzecz.
- Hej Holon , skąd Chevy ma bluzkę z nazwą zespołu?
- To robota mojej mamy. - odpowiedziała dumnie. - Zmieniła mu napis n bluzce zaklęciem.
- Serio? Super. Też bym tak chciała.
- Na prawdę? Wiesz , może dałabym radę coś zdziałać. - wzruszyła ramionami.
- Zrobisz to dla mnie?
- Jeśli mi się uda. Podaj mi swoją bluzkę.
 Wygrzebałam ze sterty bluzek błękitny T-shirt z napisem "Sky". Moja współlokatorka wyjęła swoją różdżkę. Po chwili zastanowienia , wymówiła zaklęcie. Napis na bluzce zmienił się na logo "Dish". Wytrzeszczyłam oczy.
- Udało ci się!
- Najwidoczniej. - zarumieniła się z dumy.
 Wróciła do grzebania w kufrze. Ja natomiast kończyłam list. "Skazana na Slytherin - Maureen".
- Jakbyś zauważyła ,że mnie nie ma to idę się ubrać. - rzekłam wchodząc do łazienki.
 Ja nie miałam problemu ze zdecydowaniem się na ubiór. Wzięłam moje ukochane podarte jeansy oraz moją "nową" bluzę. Ubrałam się , ale zostałam jeszcze w łazience. Umyłam zęby i przemyłam twarz zimną wodą. Myślałam Raidenie. Dlaczego Chevy utrzymuje ,że on ma na imię Rick? To pozostaje dla mnie ukrytą zagadką. Sprawdziłam czy ubranie dobrze leży i wróciłam do Holon.
- Już się zdecydowałaś? - zapytałam współlokatorkę.
- Tak. - obróciła się w moją stronę.
 Miała na sobie prostą pudrowo - różową sukienkę. Włosy zaczesała do tyłu , założyła branzaletki , delikatny wisiorek z serduszkiem i kolczyki. Wyglądała olśniewająco. Jakby szła na rozdanie nagród na czarownicę roku , magazynu "Czarownica".
- Wow. Wyglądasz ... Bardzo elegancko. - powiedziałam.
- Ty też wyglądasz dobrze. Jakbyś szła na koncert rockowy. Tylko ... - związała mi włosy w koński ogon. - Teraz dobrze.
 Zerknęłam do lustra. Wyjęłam z upięupięcia jeden kosmyk. Idealnie. Holon spojrzała na mnie krytycznie. Wzięłam list z łóżka.
- No chodź już. - wzięłam ją za rękę.
 Wspinałyśmy się po schodach Hogwartu. Po drodze minęłyśmy paru ucznów najwidoczniej również wybierających się na imprezę. Doszłyśmy do jednego z wielu rozwidleń. Holon już skręcała w lewo. Wtedy przypomniałam sobie o liście do domu , który chciałam wysłać.
-Ty idź dalej , ja tylko skoczę do sowiarni. - krzyknęłam wbiegając po schodach.
 Byłam pewna ,że dojdę do sowiarni , wyślę list i  szybko wrócę. Jednak przeceniłam swoje możliwości. Już po paru minutach zdałam sobie sprawę ,że zabłądziłam
 Biegałam bez sensu po schodach i korytarzach w bezsensownej nadzieji ,że znajdę drogę. Oczywiście , nie udało mi się już odnaleźć drogi.
 Głupia! Po co ja się oddzielałam? - myślałam przysiadając pod oknem. - Dlaczego musiałam się upierać. Czemu nie mogłam pomyśleć i pójść po imprezie? To było do przewidzenia ,że się zgubię jak małe dziecko!
 Wyjrzałam za okno. Widziałam przez nie błonia , jeszcze pokryte świerzą zieloną trawą. W oddali majaczył się Zakazany Las i jezioro pod którym położony jest nasz Pokój Wspólny.
 Wtedy wpadłam na pomysł. Kierując się widokiem z okien znajdę Wielką Salę ,a stamtąd już raczej znajdę sowiarnię. Wstałam pełna nadzieji i nowej energii. Wybiegłam na korytarz , minęłam zakręt i ... wpadłam prosto na Raidena. Zachwiałam się i o mało bym nie upadła gdyby chłopak mnie nie złapał.
- Cześć. - szepnął.
- Cześć. - odszepnęłam.
 Zaparło mi dech. Przytrzymywał mnie w talii tal blisko ,że mogłam się dokładnie przyjrzeć jego cudownym szarym oczom. Patrzył na mnie. Rysy jego twarzy były idealne. I coś mi przypominały. Przypomianły mi ...
- Ten Śmierciożerca. - odsunęłam się od niego.
- Co?
- Ty jesteś jego synem. Tego Śmierciożercy Gannerta.
 Zamurowało go. Jego smutny wzrok mówił wszystko. Krzyczał z wewnątrz - To prawda. Odwróciłam się na pięcie i odbiegłam. Nogi same mi pracowały. Łzy automatycznie leciały z oczu. A ja miałam w głowie tylko jedną myśl - Ta katastrofa dopada mnie nawet w Hogwarcie , po ośmiu latach. Gdy w końcu przestałam płakać zaczynałam rozpoznawac korytarze. Już po chwili byłam w sowiarni.
 Wybrałam jedną ze szkolnych płomykówek i przywiązałam jej list do nogi. Wypuściłam ją przez okno i patrzyłam jak odlatuje. Jednak myślami byłam tam gdzie sowa jeszcze nie doleciała - w domu.
 Przypomniałam sobie ten dzień. Znów. Jakbym śniła to co zwykle. Gannert - bezwzględny Śmierciożerca , który z zimną krwią zabił moją siostrę. Zielony błysk.
 On miał na imię Gannert. Słyszałam to w moim śnie. Tylko dlaczego miałabym w niego uwierzyć.
 Powróciły pytania. Co jeszcze było snem ,a nie powinnam o tym wiedzieć? Dlaczego śniłam ten sen? Czy ci Śmierciożercy na pewno zostali zamknięci w Azkabanie?
 Jednak pojawiły się też nowe. Czy Raiden jest Śmierciożercą? Dlaczego wcześniej nie zauważyłam ich podobieństwa? Dlaczego nie chcę by Raiden był synem jakiegokolwiek Śmierciożercy? Czy ta kobieta , która zabiła tatę też ma dzieci? Jak to możliwe ,że Śmierciożercy w ogule mają dzieci?
 Siedziałam w sowiarni zastanawiając się co robić dalej. Dociekać? Szukać odpowiedzi i stanąć z Raidenem twarzą  w twarz próbując je znaleźć? Czy zapomnieć? Postarać się wrócić do Pokoju Wspólnego i nie mówić nikomu? Żadna opcja mi nie pasowała.
 Wstałam i wyszłam z sowiarni. Nie wiedziałam gdzie szłam ,a w którą stronę powinnam.

2 komentarze:

  1. Szok, po prostu jeden wielki szok. Nie wiem co napisać, współczuję Mauren , nie wiem co bym zrobił na jej miejscu. Lecę czytać dalej
    Pozdrawiam :))))
    ps. Nie umiem pisać komentarzy (przepraszam) :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zobaczysz jak ja umiem szokować! I tak ps to jesteś chłopakiem? Wybacz zmyliło mnie zdjęcie.
      Jestem bardzo zadowolona z siebie, że tak napisałam opowiadanie iż komuś chce się czytać ponad 30 wipsów od początku.
      Ależ nie musisz pisać długich i opisowych komentarzy. Wystarczy, że napiszesz co Ci się podobało, a co nie. Sam fakt, że je piszesz wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy.
      Mam tylko pytanie: jak znalazłeś/aś mojego bloga?
      Pozdrawiam i przepraszam
      ~ Cameleon

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D