Menu

niedziela, 5 lipca 2015

Cienie przeszłości

Hej!
 Na początku muszę ostrzec, że w poprzednim wpisie pomyliłam imiona. Imię mamy Maureen brzmi Liena, a Lizandra to siostra jej ojca. Poprawiłam to w tamtym wpisie, ale jeszcze przypominam. Tutaj jest poprawna wersja. Mam nadzieję, że mi wybaczycie to zamieszanie. Żebyście wszystko na pewno dobrze ogarnęli dodam rodziców i ciocię Maureen do spisu.
 Kurcze ta ankieta bardzo mi się przydaje! Na razie (poza moimi kochanymi 6 czytelnikami, którzy komentują) mamy wyniki następujące: 3 osoby wolą nie wypowiadać swojej opini, ale czytają, 2 osoby chętnie by mi dały w twarz, a jedna wpadła na chwilę (mam nadzieję, że Ci się spodoba)
 A teraz już nie przedłużając zapraszam do czytania (Czy ktokolwiek w ogóle cztyta ten zazwyczaj przydługawy, nudny wstęp?)

 Gdy skończyłam wizytę u Mary (przepędzona przez panią Pomfrey) postanowiłam, że odprawię mój szlaban teraz, a wieczorem będę mogła imprezować z innymi. Zeszłam więc do Filcha i poprosiłam o sprzęt. Woźny spojrzałspojrzał na mnie jak na wariatkę, ale powiedział tylko żebym nakarmiła sowy jak już skończę myć łazienki na 4 piętrze. Więc wyposażona w mopy, szczotki i inne takie ruszyłam na wojnę z łazienkami. Nie szło mi najgorzej. W miarę szybko uporałam się z kiblami i przed 16 poszłam nakarmić sowy.
 Jednak nie mogłam się oprzeć i sprawdziłam czy portret taty nadal tam jest. Zastanowiłam się czemu obraz się nie rusza jak wszystkie w świecie czarodziejów. Gdy wyjęłam postret ze skrytki tata miał inną pozycję. Opierał się o miotłę i patrzył w lewą stronę. Chciałam z nim porozmawiać, bardzo. Straciłam go będęc jeszcze małą smarkulą i nie pamiętałam go prawie. Z bijącym sercem przemówiłam do obrazu.
- Tato?
 Nagle obraz się zmienił. Pojawiła się na nim Wielka Sala. Profesor McGonnagal wyczytuje z listy Lizandrę Bletchley. Moja ciocia siada na stołku. "SLYTHERIN!". Potem Revelin Bletchley. On również trafia do domu węża. Obraz znów się zmienia. W ramie widzę mojego tatę i ciocię naśmiewających się Gryfonów i robiących im głupie dowcipy. Nie są jednak sami. Towarzyszą im Gannert i Fredrica Wood. Znów zmiana scenerii. Ślizgoni w Pokoju Wspólnym rozmawiają o Sami-Wiecie-Kim. Niektórzy chcą się do niego przyłączyć. Mój tata i ciocia też. Następnie ukazuje się scena kiedy tata jest w czwartej klasie. Spotyka moją mamę przydzieloną do Ravenclaw. Zaprzyjaźniają się w sekrecie. Tata dowiaduje się, że mama jest mugolaczką. Ale już za późno. Zakochał się w niej. Dzięki znajomości z mamą, Bletchley zmienia poglądy. Spotykają się w tajemnicy. Liena mówi mu, że jest bardzo odważny i powinien odwrócić się od swoich przyjaciół którzy są miłośnikami Czarnego Pana. Tata jednak postanawia wszystko ukrywać. Gdy Voldemort upada są w piątej klasie. Ślizgoni jednak nadal wierzą, że ich Pan się odrodzi. Tata nie chce ryzykować. Zrywa z moją mamą. W głębi serca bardzo tego żałuje, ale myśli, że ją chroni. Potem próbuje nawrócić ciocię Lizę. Udaje mu się. Oboje w końcu wydostają się ze złego towarzystwa. Na koniec OWUTEM'ów całuje Lienę prosząc o wybaczenie. Otrzymuje je. Po skończeniu szkoły tata i Lizandra zmieniają nazwisko. Tata żeni się z mamą, a ciocia zakochuje się u mugolu i też za niego wychodzi. Wszystko układa się dobrze dopuki Czarny Pan nie powstaje. Revelin i Liza bez zastanowienia wstępują do Zakonu Fenixa. Jednak cienie przeszłości chcą ich dopaść. Gannert i Fredrica nie przychodzą na nasze pole przypadkiem. Zastawiają na mnie i Saden pułapkę. Palą nasze pole pragnąc pokazać bliźniakom Bletchley, że stanęli po złej stronie. Obraz gaśnie i znów pojawia się mój ojciec.
 Nie mogę uwierzyć. Cała historia zaklęta w tym obrazie. To wyjaśnia wszystko. To jest to czego szukałam. Wyjaśnienie.
 Ale teraz, nie wiem czy jestem w lepszej czy gorszej sytuacji. Czy mam to pokazać Marvenowi? A Marylin? Bliźniaczkom raczej nie. Ale co ja mam zrobić? Wiedza zobowiązuje. To przerażające.
 Wtedy nagle drzwi sowiarni otworzyły się z trzaskiem. Do sowiarni wszedł ten który zawsze tu jest. Raiden. Szybko schowałam portret pod półkę.
- A ty znowu tu? - zaśmiał się kpiąco. Wtedy zauważył obraz za moimi plecami. - Co tam chowasz?
 Nie odpowiedziałam na jego pytanie. Wstałam i wymaszerowałam z pomieszczenia. Gdy mijałam chłopaka w drzwiach, złapał mnie za ramię.
- Maleńka! Musisz w końcu przejrzeć na oczy, że to ja i ty jesteśmy sobie przeznaczeni. Rzuć szkołę. Ucieknij. Ze mną.
 Mówiąc ostatnie słowa mocniej ścisnął mnie za rękę. Cały czas patrzył mi głęboko w oczy.
- Też miałeś ten sen? - zapytałam ignorując jego wypowiedź.
- Ten o meczu Quidditcha? Tak. Przecież wiesz, że dzielimy sny. Jesteśmy na siebie skazani kotku. - uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- To byli ... - powiedziałam z drżącymi z emocji wargami. Ślizgon przypatrywał mi się wyczekująco. - Nic. - nagle uśmiechnęłam się sztucznie i wybiegłam z sowiarni.
 Pobiegłam na dół do Pokoju Wspólnego. W środku na jednej z kanap siedział David. Wpadłam mu w ramiona. Płakałam.
- Hej kochanie. Co się stało? No hej. Nie płacz już. No co jest? Czy ktoś coś ci powiedział? To Raiden?
- Nie. - wysmarkałam mu się w koszulę, w niebieskie paski którą mu kupiłam na święta rok temu.
 On czule pogłaskał mnie po głowie. Ja nadal rozpaczałam myśląc o przeszłości. Nagle odsunął mnie od siebie. Potrząsnął moimi ramionami i zapytał czemu nie odpowiadam. Bolało mnie to jak ściskał moje barki. Wtedy Holon podeszła i dała Dave'owi w twarz. Wyrwała mnie z uchwytu chłopaka i zaprowadziła do dormitorium.
 Położyłam się na łóżku. Starałam się oddychać spokojnie. W końcu przeszedł mi płacz i moglam opowiedzieć przyjaciółce wszystko. Wczorajszy sen, odnalezienie obrazu, jego dzisiejszą zmianę. Dziewczyna słuchała mnie uważnie i nie przerywała mojej wypowiedzi, a gdy kończąc opowieść o portrecie znów się rozpłakałam przytuliła mnie bym mogła wylać łzy na jej sweterek. Do pokoju weszła Ricci. Na nasz widok wywróciła oczami i powiedziała jakiś - pewnie jak zwykle kąśliwy - komentarz. Holon bez zastanowienia cisnęła w nią Drętwotą. Nasza lokatorka wylądowała w łazience. Nie miałam siły jej upomnieć.
 Po paru minutach doszłam w końcu do siebie. Podziękowałam Holon, a ona dała mi jeszcze jedną husteczkę. Derulo wyszła parę minut temu, więc poszłam do łazienki i ochlapałam twarz wodą. Na spokojnie wróciłam do pokoju i razem ze Ślizgonką zastanawiałyśmy się nad znaczeniem obrazu.
- Mama nic nam nie powiedziała. Mam wymyślone nazwisko.
- Zrobił to by go nie znaleźli. - przypomniała.
- Teraz wszystko nabiera sensu. Zaplanowali podpalenie naszego pola. Zemsta. Tylko to się dla nich liczyło.
- To już nie ma znaczenia. Było minęło. Teraz przynajmniej znasz prawdę.
- Znam, ale nie wiem czy powinnam powiedzieć Marven'owi.
- Myślę, że chciałby wiedzieć.
- Więc idę.
- Wróć szybko, Miles robi imprezę. - dodała gdy wychodziłam.
 Pobiegłam do góry. Po drodze natknęłam się na Brandona.
- Brandon!
- Hej. Fajnie cię Maureen. Gdzie tak pędzisz.?
- Przekaż Marven'owi, że ma natchmiast pobiec do Skrzydła Szpitalnego.
 I to mówiąc pobiegłam dalej. Do sowiarni. W środku na szczęście nie było Raidena (jakaś nowość). Szybko odnalazłam portret i ile sił w nogach popędziłam do Marylin.
 Gdy weszłam przy jej łóżku już stał Marv. Oboje mieli zmartwione miny. Gdy brat mnie zobaczył natychmiast do mnie podbiegł. Złapał moją twarz i obrócił kilka razy. Widząc, że nic mi nie jest zauważył obraz w mojej ręce.
- Skoro nic ci nie jest, to po co kazałaś mi tu biec na złamanie karku i czym jest ten obraz?
- To jest portret Revelin'a Bletchley.
 Usiedliśmy na łóżku obok Mary, a gdy dotknęłam płótna obrazu, zmienił się pokazując to co ja zobaczyłam wcześniej. Oglądali to ze zdziwieniem i szokiem. Marvena chyba najbardziej zdziwił status krwi mamy. Marylin natomiast najbardziej przeraziła aię tym, że jej matka była najlepszą przyjaciółką Fredrici. Gdy skończył się pokaz, obraz wrócił do normy, a ja spojrzałam na swoich krewnych z pytaniem w oczach.
- Myślicie, że powinniśmy powiedzieć bliźniaczkom? - wypowiedziała moje wątpliwiści Marylin.
- Raczej nie. Ale sądzę, że powinniśmy napisać do mamy.
- I co tam napiszesz? Hej mamo, może zapomniałaś nam powiedzieć, że nasze nazwisko jest zmyślone? A tak poza tym to co u ciebie? - zapytałam przesłodzonym głosem.
- Ale musimy coś zrobić. - upierał się Krukon.
- Już wiesz wszystko. Nikt ci nie kazał zaraz o tym trąbić.
- Racja. Ale czuję, że muszę to jakby do końca wyjaśnić.
- Nie ma co wyjaśniać. Chcesz zatrzymać obraz?
- Nie. A tak w ogóle to skąd go wzięłaś?
- Znalazłam w sowiarni jak sprzątałam.
- To go wezmę.
- Ok. Ja idę. - pożegnałam ich i poszłam do lochów na imprezę.
 Gdy weszłam w Pokoju Wspólnym już wrzało. Wszyscy tańczyli i popijali kremowe piwo. Przynajmniej większość. Holon stała obok Miles'a przy stanowisku DJ'a. Seth i inni kumple z dormitorium Dave'a urządzili sobie w koncie zawody picia piwa na czas. Matoły. Avalon jak zwykle stała i piła wodę z ogórkiem rozmawiając przyjaźnie ze starszymi dziewczynami. Blondyna 2 właśnie przechodziła pod kijkiem próbując pokonać wszystkich w limbo. Nawet Derulo dobrze się bawiła tańcząc z Terrym - Ślizgonem z szóstej klasy. Przedzierając się przez ten tłum próbowałam trafić do Holon. Zanim jednak dotarłam do przyjaciółki zatrzymał mnie David. Odciągnął mnie za jedną z wielkich zasłon zakrywających okna wychodzące na jezioro.
- Przepraszam kochanie. - zaczął. Pominęłam to, że nie lubię jak mnie tak nazywa (jak zwykle). - Ja ... Po prostu nie umiem nad sobą zapanować gdy jesteś smutna. Chciałem wiedzieć co się stało by móc ci jakoś pomóc. Holon powiedziała, że chodziło o jakieś sprawy rodzinne. Chcesz mi o tym opowiedzieć? - pokręciłam przecząco głową. - Dobrze, nie będę cię naciskał. Masz ochotę potańczyć, czy się całować?
- Najlepiej jedno i drugie. - powiedziałam zawadiacko.
 Wyszliśmy na parkiet do wszyatkich. Zatańczyliśmy do Beggin'. Potem Holon namówiła Miles'a by puścił OneRepublic All the Right Moves. My w świecie czarodziejów też jesteśmy zapoznani z mugolską muzyką.
 Następny tydzień szybko nam przeleciał mimo tego, że nadal codziennie musiałam odprawiać swoją karę czyszcząc z bratem kible. Jednak po całym dosyć pracowitym lecz przyjemnym tygodniu, nadszedł czas na pierwszy mecz Quidditcha w sezonie - Ravenclaw vs. Gryffindor.

9 komentarzy:

  1. Super!!! Przez wielkie S!!!!!
    To jest świetne. Oczywiście mam na myśli wątek z przeszłością!!! Ekstra! A jest to po części zasługa Hubcia-złóż mu jutro życzenia od MrocznejKosiarki, o ile dobrze pamiętam... ; )
    Byłam bliską zwymiotowania jak Maureen płakała a david ją pocieszał.
    Jakoś nie podobaĺa mi się tą imprezą. To takie nie Slytherinowskie, ale jak tam sobie chcesz.
    Naprawdę jestem pod wrażeniem jak rozwina się ten wątek z portretem, ale błagam wywal w końcu davida przez okno!! Radiem dobrze mówi, to on powinien być z Maureen!
    Do napisania
    MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dzięki =D
      Tak należą się młodemu podziękowania jak nie wiem. A pamięć masz nadal doskonałą ;)
      Ups! Zapomniałam Cię ostrzec na początku.
      Czemu? Klawa muzyka była ;D
      Haha! Raiden ma dosyć wysokie mniemanie o sobie. A czy Maureen na pewno tego chce? Jednak muszę Cię rozczarować, bo wątek z portretem się skończył. Chyba, że mój genialny Hubcio wymyśli dla mnie coś jeszcze.
      Do zobaczenia ;p
      ~ Cameleon

      Usuń
  2. Heeejka!
    Tak, ktoś czyta twoje przy długie wstępu. Nie musisz się pytać :)
    Fajnie się rozwija wątek o rodzicach Maureen. Nie ma to jak wprowadzenie wydarzeń z przeszłości do opowiadania. Dodaje mu uroku i w ogóle jest taki super.
    David nie nadaje się na pocieszyciele, ale Holon to inną bajka. Ona to ma talent!
    Raidena ma rację. Maureen powinna rzucić Davida i związać się z nim. No ale bez uciekania że szkoły. To już nie jest fajne.
    Wytłumać mi czemu ją, czyli prawdziwą ślizgonka na Pottermore, nie zostałam zaproszona na tą imprezę? To po prostu czysta zniewaga! Zabić, zamordować i zakopać zwłoki w lesie!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Dzięki. Jesteś kochana
      Też tak myślę. To jest taka przygoda w odkrywanie przeszłości.
      Tak to miało być. Holon to do śmierci lojalna przyjaciółka, zabiłaby dla przyjaciół.
      Dlaczego? A Fre i George? Ich ucieczka była suuper!
      No hej! Wybacz, ale nie mam adresu twojej sowy. Poza tym podobno nie była taka super. Ale te mugolskie sposoby mogłaś sobie odpuścić.
      Dzięki i nawzajem!
      ~ Cameleon

      Usuń
    2. Tak jestem kochana i to bardzo :)
      Do boju zdobywać że przygód! Przeszłość czeka!
      Też bym chciała taką przyjaciółkę... A nie mam taką.
      Ich ucieczka była w słusznej sprawie. Kto by nie chciał utrzeć nosa dla tej ropuchy?
      Nie masz adresu mojej sowy? Jak to? Niemożliwe! Już ci podaję: *********
      I co że impreza nie była taką fajna. Zawsze warto się pogapić na pijanych ludzi...
      Nie nie mogłam. Za długo żyłam wśród mugoli.
      Pozdrawiam
      - Izi

      Usuń
  3. COOOOOOOOOO
    Fredrica, Gannert + Revelin i Lizandra =
    BFF
    Coooooooooo
    To mnie zaskoczyło teraz normalnie...
    SZOK JESZCZE WIĘKSZY NIŻ WTEDY, KIEDY RAIDEN OKAZAŁ SIĘ BYĆ SYNEM GANNERTA
    SZOK JESZCZE WIĘKSZY, NIŻ KIEDY DAVID POCAŁOWAŁ MAUREEN (czyli wyszło na jaw, że nie jest homo)
    SZOK JESZCZE WIĘKSZY, NIŻ WTEDY KIEDY OKAZAŁO SIĘ, ŻE W SOWIARNI BYŁ... No dobra, to nie był szok. Jak chodzi o sowiarnię, to wiadomo, że chodzi tylko i wyłącznie o Raidena. ;)))
    Ten Raiden to jednak jest bezczelny. A David... Szkoda gadać. Jest niezrównoważony psychicznie! Potrząsać swoją dziewczyną z powodu... Troski? Really Dave? Nie znalazłeś lepszego usprawiedliwienia...?
    A Holon to ma u mnie coraz więcej punktów do zaje*istości.
    Ale ten obraz... No ja cię kręcę.
    A w ogóle to... Gdzieś zniknęła Sasha '-' Tzn. wiem, że okazała się być dwulicowa i w ogóle... Ale po tej aferze jakby zniknęła, a Raiden to cały czas gdzieś się przewija.
    Ale nie no... Nie mogę.
    Więcej takich akcji!
    Pozdrawiam ~ Tita Pocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, cieszę się że wróciłaś!
      To wszystko pomysł Hubcia. "czyli wyszło na jaw, że nie jest homo" =D sowiarnia = Raiden
      Taki Raiden miał być. A David jeszcze nie pokazał wszystkiego na co go stać ...
      Holon jest najlepszą przyjaciółką.
      Hubcio <3
      Oni nadal się przyjaźnią, ale tak. Gdzieś mi zniknęła. Muszę ją przywrócić!
      Wybacz, ale Hubcio na wakacjach i nie ma kto mi podpowiadać. Na pewno będzie jeszcze mecz Quidditcha i następny wypad do Hogsmade (taki spoiler), ale więcej pomysłów już nie mam. Sorry bak weny mi się wyczerpuje :(
      Do do napisania, kiedyśtam
      ~ Cameleon

      Usuń
  4. Yep, ja czytam każde wstępy :)
    Rozwaliło mnie, gdy Holon dała Davidowi z liścia xD
    Raiden i jego plan nie do odrzucenia "Wal wszystko i choć ze mną" :'D (poszła bym :^)
    Ślizgońskie Party Hard :3
    Świetny rozdział, oby tak dalej :)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      No ktoś musi ;)
      Właśnie tak. Serio byś poszła? Może powinnam go do Ciebie skierować.
      *_- don't stop the party!
      Dzięki *.*
      Nawzajem
      ~ Cameleon

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D