piątek, 31 lipca 2015

Plan Śmierciożercy


 Z dedykacją dla mojej przyjaciółki, która trwa przy mnie już od 8 lat i zawsze, nie ważne jak badziewne jest moje kolejne opowiadanie Ona zawsze je przeczyta i doradzi. Dla MrocznejKosiarki (tajemnica się wydała ;) ). Najbardziej dziękuję Ci za to -
"Jak chcesz mogę Ci przedstawić MOJE zdanie na temat każdego z Twoich blogów z osobna:
1. Wanilia bo ja prawdę mówiąc lubię ją najmniej może to dlatego, że najmniej rozdziałów,  a może dlatego że nie ogarniam x-menów, jakoś tak nie bardzo się przywiązałam do bohaterów
2. Skazana która bardzo bardzo bardzo mi się podoba jest dużo akcji, tylko mogłabyś opisać od czasu do czasu jakąś lekcję! A Maureen mogłaby w końcu zerwać z davidem!!!!!!!!
3. Różowe Włosy mam do nich pewien sentyment bo minął już rok dokąd to pisałaś i jak tak czytam te wszystkie Twoje opowiadania i wspominając te zaczęte książki które kiedyś pisałaś to widać jak coraz lepsza jesteś w tym co kochasz robić czyli w pisaniu. I myślę też że chyba najlepiej Ci się pisało właśnie RW bo to jest od początku do końca Twoja historią i to wszystko wymyśliłaś właśnie TY!  I bohaterowie są fajni i uwielbiam ich moce. I końcówka taka zaskakująca i Zdrajca Terry i trudne życie Sabi i Fenix i po prostu to wszystko jest takie Twoje i właśnie dlatego lubię RW" - MrocznaKosiarka
 A wy dlaczego lubicie moje blogi? Piszcie!
 Chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że zaczęłyśmy z Mroczną pisać blog grupowy. Mam nadzieję, że wpadniecie zasmakować "Zakazanego Selenu".

 Gdy impreza już dobiegała końca w tłumie wypatrzyłam Marvena z Zella i jej przyjaciółką. Mój brat miał kostium Kennetha Hastings'a - ścigającego australijskiej drużyny narodowej. Siostra była kotem, a Lotty wampirem. Rodzeństwo mi pomachało. Uśmiechnęłam się na myśl, że dobrze się bawią. Zella wyrzuciła w powietrze swojego pufka Fluorka. Po piosence poszliśmy jeszcze potańczyć. Gdy zeszliśmy ze sceny powitał nas ktoś kogo w życiu nie spodziewałabym się tu zobaczyć.
- Chevy!?
- No hej. Wyglądasz nieźle w tym kostiumie.
- Dzięki. Ty też. Za co jesteś przebrany?
- Za Thor'a, nordyckiego boga piorunów.
- My już się z nim witałyśmy kiedy ty byłaś u Esme. - powiedziała jego siostra.
- Tak, a skoro już tu jesteście to chciałbym wam coś powiedzieć ...
- Hej Holon. - przerwał mu Seth.
- Wybacz muszę go wypędzić. - odparła Ślizgonka.
 I chłopak już nie zdążył nam powiedzieć tego co chciał, bo zaraz potem zagraliśmy ostatnie dwie piosenki - "Not Good Enough For Truth In Cliche" i "Presure". Około godziny drugiej w nocy impreza dobiegła końca. Wszyscy którzy dotąd nie poszli pomogli przy sprzątaniu. Wychodziłam właśnie na zewnątrz żeby wynieść śmieci do kosza na korytarzu i zauważyłam Miles'a znikającego za rogiem. Jego blond peruka Hannah Montana uciekła w ciemność. Co on tam robi, przecież miał pomaga? Ruszyłam w tamtą stronę. Gdy wychyliłam głowę za zakręt, natychmiast ją cofnęłam. Verte nie był sam. Towarzyszył mu Raiden. Już wiedziałam co się kroi. Ostatnio gdy młody Wood był w lesie ojciec powiedział mu żeby przyprowadził do niego Miles'a. Miał mu pomóc z jakimś eliksirem. Jakim? Za chwilę się przekonam. Ruszyłam za nimi ukradkiem. Przemierzali korytarze i tak jak sądziłam poszli do Zakazanego Lasu. Nadal za nimi podążałam, nie mogłam ich zgubić, to może zaważyć o życiu lub śmierci Miles'a. Nie wiem co Gannert chce mu zrobić, ale to na pewno nie będzie nic przyjemnego.
 Gdy w końcu doszli na polanę. Verte (nadal w kostiumie blond gwiazdy popu) wreszcie się ocknął. Rozglądając się rozpaczliwie po drzewach próbował dowiedzieć się co jest grane. Biedny chłopak, chciałam do niego podbiec i pomóc mu przeżyć ten najstraszniejszy moment w życiu kiedy Gannert Wood może zdecydować o twoim losie. Najchętniej od razu użyłabym dwóch zaklęć niewybaczalnych za to zrobił tacie i Saden. Powinien cierpieć!
 O wilku mowa. Śmierciożerca właśnie wyłonił się zza zasłony drzew. Podszedł do Ślizgona, wziął jego twarz w obie ręce i obracał.
- Twoja matka miała takie same oczy.
- Kim pan jest?
- Jestem Gannert Wood.
- Nic mi to nie mówi.
- Miles ... Jestem twoim ojcem.
 O mało nie wrzasnęłam. Że co!? Przecież Miles ma ojca i jeśli mnie pamięć nie myli jest nim Owen Verte. To musi być kłamstwo, którym Gannert chce zmusić go do pomocy.
- Moim ojcem ...
- ... jest Owen Verte, tak wiem. - dokończył znudzonym głosem zbieg. - Twoja matka wyszła za mąż za niego gdy mnie zamknęli w Azkabanie.
- Azkabanie? - chłopak cały się trząsł.
- Tak. Widzę, że przyjaciółeczka ci się nie zwierzała. Mądra dziewczynka, nie ujawnia się swoich największych słabości. - zaśmiał się Gannert i mogłabym przysiąc, że w tym momencie popatrzył w Las dokładnie tam gdzie własnie stałam. Gdy już skończył zanosić się szaleńczym śmiechem spojrzał z powrotem na chłopaka. - Jestem Śmierciożercą synu i ty też nim zostaniesz. A co lepsze, sam to sprawisz.
- Nie. - odpowiedział słabo.
- Ależ tak. Najpierw jednak musisz się wykazać talentem dzięki któremu zakochałem się w twojej matce.
- J-jakim talentem?
- Talentem do eliksirów. Andromeda była prawdziwą wirtuozką tego przedmiotu. Czasem się zastanawiałem czy nie podała temu całemu Owen'owi swojego Eliksiru Miłosnego.
- Niech mi pan wytłumaczy jakim niby cudem jest pan moim ojcem.
- Jakim cudem? Twoja matka była bardzo utalentowaną Ślizgonką czystej krwi, która chciała mieć bezpieczną przyszłość. Wyszła za mnie i urodziła moich dwóch synów Kev'a i Raidena oraz ciebie. Gdy tylko Mroczny Pan powrócił postanowiła uciec, ale nie wiedziała jak. Pomóc jej miał ten cały Verte. Ale niestety gdy tylko dowiedziałem się, że dziecko które urodziła nie jest moje, zmusiłem go do ukrywania się i ucieczki. I byłbym go zabił razem z tym bękartem, ale trafiłem do Azkabanu. Gdy tylko powstanę on i to dziecko będą moimi pierwszymi ofiarą zaraz po Maureen.
 Schowana za drzewami przełknęłam ślinę. To przecie nie mogło mu się udać. Łzy już ciekły mi po twarzy. Próbowałam nie wierzyć w to co on mówi, ale już raz widziałam jak zabija mi rodzinę.
- To nie możliwe. - powiedział Miles przerażony.
- A jednak. Synu. - rozłożył swoje kruche ręce jakby chciał przytulić Miles'a.
- Nie.
- Jak chcesz. Niedługo jednak zrozumiesz, że warto stać po mojej stronie. A teraz przejdźmy do tego po co kazałem cię tu przyprowadzić. Masz dla mnie zrobić eliksir.
- Jaki? - spytał Miles podejrzliwie.
- Butelkowany Mroczny Znak mojego autorstwa.
- Co? Nie mieliśmy tego na eliksirach.
- Głupcze, a myślisz, że będziecie zdawać z tego SUM-y? Musisz posłużyć swoim naturalnym instynktem i intelektem mistrza eliksirów.
- Ja mistrzem eliksirów. Nie bardzo pan trafił.
- O czym ty mówisz?
- Moje zdolności w tworzeniu eliksirów ograniczają się do trzymania się instrukcji na czym zazwyczaj wychodzę na Nędzny.
- Kłamiesz! Przecież musiałeś to po niej odziedziczyć!
- Nie. To moja siostra Lotty jest w tym dobra. - wypalił.
 Gannert momentalnie uśmiechnął się złowieszczo. Miles zakrył usta dłonią, ale nie da się cofnąć czasu, już wsypał swoją siostrę.
- Doskonale, że znasz kogoś na zastępstwo. Raiden!
- Tak ojcze. - powiedział sucho wywołany chłopak.
- Odprowadź swojego brata do Zamku. Tylko nie zapomnij wyczyścić mu pamięci.
- Tak ojcze. - znów potaknął i celując różdżką w Hannah Montanę wypowiedział zaklęcie - Obliviate.
 Ślizgon natychmiast odpłynął. Raiden użył zaklęcia Levicorpus i zmierzał z powrotem do Hogwartu.
- Raiden. - zawołał Gannert zanim odeszli. - Nie przyprowadzaj jeszcze dzisiaj tego dziecka. Wyczekaj odpowiedni moment.
- Tak ojcze.
 Chłopcy wyszli z polany, a Śmierciożerca zniknął w cieniu drzew. Odczekałam chwilę, a potem podążyłam za Ślizgonami. Gdy wyszłam z Lasu księżyc świecił jasno na nocnym niebie, ale braci nie było widać. Pewnie rzucili zaklęcie Cameleona. Zrobiłam więc to samo i szybko popędziłam do szkoły. Gdy wpadłam do dormitorium wszystkie dziewczyny już leżały w łóżkach. Weszłam więc do łazienki, zmyłam tatuaże oraz założyłam piżamę. Gdy kładłam się do łóżka usłyszałam szept Holon.
- Maureen to ty?
- Tak.- odpowiedziałam i podeszłam do niej.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała pianistka z wyrzutem.
- Jutro ci powiem.
- Obie wiemy, że i ja i ty nie zaśniemy dopóki tego z siebie nie wyrzucisz.
- No dobra.
 Usiadłam z przyjaciółką na jej łóżku, zaciągnęłyśmy zasłony i rzuciłyśmy na nie zaklęcie wyciszające. Powiedziałam jej co wydarzyło się w Zakazanym Lesie oraz o przepowiedni Wróżki Esmeraldy.
- To jednak dobrze, że Miles nie będzie niczego pamiętać. Ale musimy teraz uważać na Lotty.
- To nie problem, ma Zellę.
- Dobrze, ale wiesz, że twoja siostra niczego nie załatwi.
- Tak.
 Poszłyśmy więc spać. Śniły mi się Mroczne Znaki, którymi było usłane całe niebo. Następnego dnia była sobota i gdy razem z Holon obudziłyśmy się po 9, przyszłyśmy na śniadanie do Wielkiej Sali. Jadłam owsiankę gdy przeszedł koło nas jakiś chłopak i puścił oko do Holon.
- Hej, co to miało znaczyć? - spytałam Ślizgonki.
- Ale co? - spytała z niewinną miną grzebiąc w swojej jajecznicy.
- Ten chłopak do ciebie mrugnał.
- Nie może?
- Nie może jeśli mi tego nie wytłumaczysz.
- To Gavin Potts, ścigający Ravenclaw.
- Dalej.
- No, ostatnio grał świetnie na meczu przeciwko Gryffindorowi. Tańczyłam z nim wczoraj. - powiedziała zagryzając wargi.
- Chwila moment ... Czy to nie ty całowałaś się z nim za stołami z jedzeniem?
- Może.
 Miles siedzący po przeciwnej stronie stołu wstał i wyszedł. Ups!
- A jemu co?
- Holon! - powiedziałam umęczona. - Nie wiedziałaś, że on się w tobie buja?
- Tak jak połowa Krukonów i Ślizgonów?
- Przecież każdy taki głupi Gavin Potts leci na ciebie bo jesteś ładna i znasz się na Quidditchu. Miles to twój przyjaciel.
- I nie chcę tego zepsuć. - powiedziała wstając od stołu.
- Za późno! - zawołałam za nią.
- Na co jest za późno? - zapytał David całując mnie w policzek i siadając obok.
- Holon całowała się z Pottsem i złamała serce Miles'owi.
- Słabo. - powiedział pakując do buzi bułkę z masłem czosnkowym.
 Tsaa. Słabo.
 River nie odzywała się do mnie przez cały weekend, ale potem jej przeszło i postanowiłyśmy, że nie będziemy o tym rozmawiać. Kazałam Zelli pilnować swojej przyjaciółki i nie szwędać się we dwie. Oczywiście chciała wiedzieć po co, ale jej nie powiedziałam. Na szczęście nie wydarzyło się nic strasznego. Cały tydzień był spokojny i nie działo się nic poza tym, że jakiś Skunks przedawkował Bombonierki Lesera i ostro nażygał przed wejściem do Wielkiej Sali w czwartek. Ale potem nadszedł weekend co oznaczało Hogsmade! Ostatnio mnie nie było przez szlaban u Filcha więc teraz musiałam korzystać ile się da.
 Na początek Holon miała dla nas niespodziankę. Zaprowadziła nas przed jeden z domów mieszkalnych przy granicy wioski. Gdy zapukała do drzwi otworzył nam ... Chevy!
- To dlatego był u nas na Nocy Duchów. Przyszedł z Hogsmade tajnym przejściem do Hogwartu.
- Słuchajcie ja chciałem powiedzieć ... - zaczął River, ale nie zdążył bo Sasha już go pocałowała.
- Chevrolecie Adamie River! - wydarła się na niego Holon gdy tylko odkleił się od naszej perkusistki.
- Chevrolet? - zapytałam zdezorientowana.
- To moje pełne imię. Chevy to tylko skrót. - wyjaśnił.
- Nie będziesz się całować z moją przyjaciółką! Nie!
- Poczekajcie chwilę. - rzuciłam do nich i wyprowadziłam Ślizgonkę na dwór.
- Holon ogarnij się.
- Ale oni ... !
- Się kochają. Nie zabraniaj im bo nie możesz. Ciesz się!
- Ale ... To takie dziwne.
- Życie całe jest dziwne. A teraz idź ich przeproś i chodźmy do Złotej Różdżki na kremowe. Dajmy im czas dla siebie.
 Dziewczyna przystała na moją propozycję i już po chwili siedziałyśmy w barze razem z całą drużyną Quidditcha Ravenclaw i Slytherinu. Po chwili przyszedł David. Razem śmialiśmy się do rozpuku i żartowaliśmy. Po godzinie Dave zaproponował żebyśmy poszli gdzieś na kolację sami. Zgodziłam się, a on poszedł zarezerwować stolik w knajpie parę metrów dalej.
 Stałam na dworze i podziwiałam widok. Pierwszy śnieg zaścielił ziemię. Uliczki pokrywały się szronem, a potem ledwo widocznym puchem. Podeszłam do granicy wioski. Rosły tam prześliczne kwiatki, które teraz znikały pod śniegiem. Wyjęłam apatat i zaczęłam robić zdjęcia. Pejzarz był niesamowity. Wtedy zobaczyłam jak ktoś podchodzi do mnie z prawej strony. To był chłopak w bluzie i kapturze na głowie. Gdy podszedł bliżej dostrzegłam, że jezt łysy i ma mniej więcej 20 parę lat. Przystanął koło mnie i zapytał.
- Hej laska chcesz trochę haszyszu?
- Czego?
- Oho, widzę, że nowa. Mogę ci sprzedać po obniżonej cenie.
 Nadal nie rozumiałam o czym nieznajomy mówi, ale on już wyciągał coś z wewnętrznej kieszeni bluzy. Wyglądało to jak pognieciony papierek zwinięty w rurkę. Zaraz potem wyciągnął zapalniczkę. Sparaliżowało mnie. Wspominałam już, że nie lubię ognia? Kiedy koleś zapalił to coś byłam już przerażona.
- No weź. Każdy lubi sobie zajarać. Dragi nic ci nie zrobią.
 Wtedy zrozumiałam czym jest to coś. To narkotyki. Chciałam zeżygać i uciekać jednocześnie. Nie mogłam się poruszyć, a dealer przysówał się coraz bliżej z płonącym dragiem. Nagle facet został cały polany wodą.
- Ej stary, co ty robisz?
- Masz się więcej do niej nie zbliżać jasne? - usłyszałam głos, który wypowiedział przed chwilą zaklęcie Aguamenti.
- Dobra dobra. - dealer odszedł w stronę przeciwną do centum Hogsmade.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak gdy tamten już sobie poszedł.
 Ja zamiast odpowiedzieć przytuliłam się do niego przestraszona. To był koszmar.
- Wszystko będzie dobrze. - nachylił się i mnie pocałował.
 Mogłabym tak trwać i trwać. On miał takie delikatne usta.
- Co ty robisz z moją dziewczyną!? - usłyszeliśmy wrzask Davida, a potem posypały się siarczyste przekleństwa.
 Albowiem chłopakiem, który mnie uratował przed dealerem, a potem całował nie był Dave. To był Raiden.


Chevy w kostiumie Thor'a

8 komentarzy:

  1. No wreszcie!!!!!! To takie urocze!!! I tyle całowania! Raiden+Maureen=♡, Chevrolet+Sasha=♡
    I dedykacja dla mnie i dziękuję!! I tak mi bardzo, bardzo miło! A ten wpis to Ci się udał szczególnie końcówka. I Miles jest synem Garnka?!?!?!?!!!?!! Nie mogłabyś teraz wyrzucać wpisów codziennie? Proszę ;)
    Naprawdę tak super wyszedł ten rozdział tylko cz to czasem nie były " Trzy Różdżki"?
    Do zobaczenia
    ~Mrocznakosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosiarko nie masz gorączki?! Ty taka nie romantyczna osoba mówisz, że to urocze?
      Dedykacja dla Ciebie specialnie na wpis w którym Maureen całuje Raidena ;)
      Garnek! =D świetna ksywa. Codziennie? Przecież muszę napisać ten prolog na nasz wspólny blog.
      Dziękuję. I nie. To na pewno była "Złota Różdżka". Jak nie wierzysz to sprawdź, po to jest wyszukiwarka.
      Do zobaczenia
      ~ Cameleon

      Usuń
  2. Yeeaaah! Wreszcie Raiden ją pocałował! A już myślałam, że nigdy nie zacznie działać! ;)
    To, że Miles jest bratem Raidena było dla mnie zaskoczeniem. Tak szczerze w ogóle się czegoś takiego nie spodziewałam i wciąż nie mogę się z tego otrząsnąć.
    Końcówką jak pewnie zdążyłaś się domyślić jest genialna! Nie mogę się doczekać już ciągu dalszego!
    I nie wrzucając postów codziennie! Nie chcem by się już kończyło to opowiadanie! Załamałabym się! A tego przecież nie chcesz ;)
    Zaraz się biorę za robienie szablonu, tylko bym chciała wiedzieć, czy chcesz dwie kolumny boczne, czy jedną?
    Pozdrawiam
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpiłaś w niego? ;)
      Ja też. Wpadłam na to jak to pisałam ;) Cam geniusz!
      Dzięki =D i wpadnij do Ankiety Wpisowej napisać teorię
      Nie, nigdy! Chociaż chyba się przeliczyłam z tymi 5 wpisami.
      Myślę, że Kosiarka się zgodzi i weźmiemy jedną. Dzięki.
      Pozdrawiam
      ~ Cameleon

      Usuń
  3. Uwwaaaaa *^* Końcówka była niesamowitaaa <3
    Miles bratem Raidena... tego to się nie spodziewałam, w sumie nie tylko ja.
    Cały rozdział, po prostu cudowny. Jestem ciekawa co zrobi Raiden ze swoim ojcem, bo chyba nie ma zamiaru pozwolić mu zabić Maureen, prawda?! :<<
    Czekam na następny rozdział, pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och musiała mi się na prawdę udać ^^
      I ja też! ;)
      Zobaczymy, czy on ma w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.
      Uwaga bo następny może być przed ostatni.
      Pozdrawiam
      ~ Cameleon

      Usuń
  4. Ja pier#@%e ale go starzy załatwili - Chevrolrt! xD
    Hannah montana xDDD
    "- Hej laska chcesz trochę haszyszu?" No poprostu Babcio Gandzia ( Na początdku napisałem Babcia Wamdzia (MrocznaKosiarka wie o kogo chodzi)). Trochę mi szkoda Davida

    ŻARYOWAŁEM! :-D
    Ale tak ogułem to wpis suuuuuperowy a zwławzcza ta zaje#$%ta końcówka!
    Z nieznanym akcentem " Gal Anonim"
    ~Huncio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mają kiepskich rodziców to przyznam ;)
      =D no i ktoś to docenł
      Babcia Wandzia! Czy to przepowiednia? ;)
      Uff! Już myślałam!
      No to chyba mój najlepszy rozdział, tak wszyscy chwalicie! =D
      See ya
      ~ Cameleon

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D

Mei z
KS