poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wizengamot

Hej kochani!
 Wracam po weekendzie na Helu. Wybaczycie ten długi czas oczekiwania, ale wakacje to wakacje. Trzeba odpoczywać. No i naszło mnie trochę weny na kolejne wpisy więc Skazana nie skończy się tak szybko jak myślałam. Więc już się nie gniewajcie bo ten wpis jest nudny jak ja sama (czytaj: jak lekcje Historii Magii) więc nie było na co czekać.

 To był koszmar. Wszystko co się potem wydażyło wyciągnęło ze mnie wszystkie siły. Na początek Raiden. Nie odzywał się, co dziesięć minut omdlewał, nie wiedzieliśmy co mu jest. A nauczyciele traktowali go jak tykającą bombę. Powiedziałam im żebyśmy wyszli z Lasu i zanieśli go do Skrzydła Szpitalnego.
- Maureen nie mamy pewności czy on czasem nie użyje kolejnego Zaklęcia Niewybaczalnego.
- To zabierzcie mu różdżkę.
- On jest niebezpieczny.
- On cierpi!!
 Ślizgon po raz kolejny zwinął się z bólu. Jego czoło zrosił pot i cały drżał. Nie dziwiłam mu się. Ja też miałam drgawki i to bynajmniej nie z powodu zinna na dworze.
- Trzeba go okryć kocem.
- Maureen proszę odejdź od niego. Może ci zrobić krzywdę.
 Profesor Starrix podeszła do mnie powoli. Położyła rękę na moim ramieniu, ale ją strąciłam. Miałam w dupie jej pomoc. Złapała mnie mocno za ramiona.
- Nie!
- To dla twojego dobra.
 Wtedy już puściły mi nerwy i zaczęłam wyzywać dyrektorkę od najgorzysz szumowin. Bo nią była. Nie chciała pomóc chłopakowi który w każdej chwili może zginąć.
- Musimy wrócić do Zamku. Użyjemy kominka i wezwiemy Aurorów.
- Chce go pani zostawić?
- Musimy to zrobić. On jest niebezpieczny. Nie rozumiesz?
- Ile razy mam powtarzać, że jest tylko uczniem, który cierpi?
- Zostaw go.
- Po moim trupie. - syknęłam.
 Wyrwałam się kobiecie i podniosłam bezwładnego Raidena z ziemi. Zarzuciłam sobie jego rękę na ramię i ruszyłam przez polanę. Nie zwarzałam na krzyki zaniepokojonego Profesora Longbottoma. Był przerażony, bo wierzył w to, że Raiden jest niebezpieczny. Dyrektorka natomiast myślała, że jestem szalona skoro chronię chłopaka, który użył Avady. Nie miało dla niej znaczenia, że zmarły był Śmierciożercą. A profesor Mops pewnie mi współczuła, widziałam to w jej oczach. Próbowali mnie powstrzymać przed powrotem z chorym do Zamku. Kiedy ich mijałam łapali mnie za szatę, ale wystarczyło Protego by stać się nietykalną.
 Gdy doszłam do moich przyjaciół ustawionych na skraju Lasu pod Peleryną Niewidką, Holon rzuciła na mnie i Wood'a Zaklęcie Cameleona. Sasha pomogła mi nieść swojego kuzyna do Skrzydła Szpitalnego.
 W końcu dotarliśmy do sali i położyliśmy Raidena na jedno ze szpitalnych łóżek. Pani Pomfrey zaraz doskoczyła do niego i pożądnie się nim zajęła. Ta kobieta ma serce. Żeby jej nie przeszkadzać wyszliśmy i udaliśmy się do Pokoju Wspólnego. Jednak nie doszliśmy na miejsce bo koło Wielkiej Sali spotkaliśmy profesorów, którzy wrócili już z Zakazanego Lasu.
- Moisson do mojego gabinetu! Już!
 Ruszyła korytarzem, a ja zdążyłam tylko krzyknąć Sashy żeby powiedziała Marven'owi. Podążałam za Starrix i w końcu stanęłam przed posągiem chimery.
- Lody waniliowe. - dyrektorka wypowiedziała hasło.
 Weszłyśmy po kręconych schodach. Kobieta kazała mi usiąść na fotelu, a sama podeszła do kominka i wysłała wiadomość do Aurorów. Ja tymczasem rozglądałam się po gabinecie. Na jednej ze ściań wisiały w kejności portrety wszystkich dyrektorów Hogwartu. Zauważyłam tych mi znanych jak Profesor McGonnagal, tych znanych ze zdjęć jak Albus Dumbledore, oraz tych o których ledwo co słyszałam jak Fineas Nigellus Black. Gdy obecna dyrektor po wysłaniu wiadomości odeszła już od kominka, spojrzała na mnie. Nie było w tym spojrzeniu ani trochę współczucia, ani trochę troski, ale też ani trochę potępienia.
- Posłuchaj mnie Maureen, rozumiem, że ten chłopak mógł być ci bardzo bliski, ale użył Zaklęcia Niewybaczalnego. Zapewne skończy w Azkabanie.
- Nie zrobił tego świadomie.
- Co masz przez to na myśli?
- To był jego ojciec Gannert Wood. Śmierciożerca. Raiden'owi zrobił własnej produkcji Mroczny Znak. Sprawiał on, że był posłuszny swemu ojcu.
- Nie ma czegoś takiego.
- Jest. Ja to wiem.
 Rozumiałam jej wątpliwości. Wiedziałam o tym tylko od niego samego. Ale ja wiedziałam, że to prawda. Wszystko zawdzięczam więzi nas łączącej. Przez nią wiem kiedy Raiden kłamie. Ta więź sprawiła, że rozumiem go jakbym była jego przyjaciółką conajmniej tak długo jak Holon i Sashy. Ta więź nas połączyła.
- Nie jestem pewna czy mówisz prawdę, ale zaraz przybędą tu Aurorzy by zbadać miejsce zbrodni. Będziesz im bardzo potrzebna. Zaprowadzisz ich tam i będziesz musiała zeznawać jako jedna z osób, które tam były skoro jeden z nich nie żyje, a drugi jest nieprzytomny. I muszę cię przeprosić. Poniosły mnie trochę emocje. Bałam się tego, że on tak łatwo zabił. To przyćmiło moje myślenie. Wybacz, że nie zrobiłam nic by mu pomóc.
- Nie powinna pani przepraszać. Nie mnie. Raidena.
- Jeśli się ocknie.
 "Jeśli"? Nie brałam takiej opcji pod uwagę. Przecież on musi się obudzić. Teraz gdy staliśmy się sobie tak bliscy nie może odejść. To jedno słowo sprawiło, że łzy zapiekły mnie pod powiekami. Starałam się nie rozpłakać. Przecież muszę być silna. Muszę być twarda. Ale nie mogłam. Nie dałam rady. Nie po tym wszystkim czego dzisiaj byłam świadkiem. Gannert, Raiden ... To dużo. A do tego jeszcze to co powiedział Śmierciożerca. Przecież nie mógł sobie tego wymyślić od tak. Czy ja na prawdę umarłam?
 Schowałam twarz w dłoniach, ale to nic nie dało. Łzy już leciały strumieniami. Całe życie okłamywana. To nie może być prawda. Okaże się, że to kolejne kłamstwo Gannerta. Wtedy przypomniała mi się przepowiednia Esme. "On już niedługo spróbuje wypełnić swoją zemstę. (Gannert próbował mnie zabić). Użyje do tego swej młodszej ręki zakochanej w celu do którego strzela. (Za pomocą Raidena) Tym razem nie uratuje cię Kamień i będziesz musiała stawić czoło miłości w nienawiści. (Wtedy wskrzeszono mnie Kamieniem Wskrzeszenia, a miłość Raidena była ukrtya w nienawiści przez większość czasu kiedy się znaliśmy) Zaklęcie nie będzie mieć litości, lecz oczy ukażą prawdę. (Widziałam to w jego oczach) Sekrety przeszłości ukrywane w snach spojrzą w oczy prawdzie. (Mój sen był kłamstwem i teraz wyszło to na jaw) Ten, którego zaklęcie wszystko zaczęło zna prawdę. (Avada Gannerta zaczęła to wszystko i to on powiedział mi prawdę) Nikt inny nie pokaże ci końca. A on stoi za tobą! (Wtedy to Raiden stał za zasłonką)". Oto cała przepowiednia. Spełniła się co do słowa.
- Pani profesor czy mogłabym napisać list do mamy?
- Oczywiście. - była nawet tak hojna, że podała mi pergamin i pióro.
 Zamoczyłam końcówkę przyżądu w kałamarzu i zaczęłam pisać do mamy żeby mi powiedziała dlaczego to co usłyszałam od Gannerta było prawdą. Chciałam żeby przyjechała tutaj. Nie byłam pewna czy dam radę przeżyć to wszystko co się wydaży.
 Po dłuższej chwili drzwi do gabinetu otworzyły się i do środka wszeszło czterech Aurorów. Jeden z nich miał łysą obtatuowaną głowę, a drugi natomiast był posiadaczem długiego czarnego warkocza. Ostatni dwaj to ... O Merlinie! Ron Wesley i Harry Potter.
- Dzień dobry pani profesor.
- Panie Potter, dobrze, że już jesteście. Mieliśmy tutaj Śmierciożercę. Dowiedziałam się o tym godzinę zanim się z wami skontaktowałam. Nie wiem dużo, wszystko wie ona. - Starrix wskazała na mnie.
 Harry Potter rozejrzał się po pomieszczeniu. Po chwili jego oczy spoczęły na mojej postaci. Usiadł na krześle obok mnie i zaczął.
- Jak się nazywasz?
- Maureen Moisson.
- W której jesteś klasie, Maureen?
- Piątej.
- W tym roku SUM-y, co? Boisz się?
- Nigdy nie bałam się tak prozaicznych rzeczy.
- A czego się boisz?
- Gannerta.
- Gannerta Wood?
- Tak.
- Dlaczego?
- Zabił mi tatę i myślałam, że zabił moją siostrę.
- Myślałaś?
- Myliłam się. To byłam ja.
- Jak mogłaś zginąć? Opowiedz mi wszystko od początku.
 I tak siedząc w gabinecie dyrektora Hogwartu zaczęłam opowiadać Harry'emu Potter'owi całe swoje życie. Zaczęłam od snu, potem przeszłam do Raidena, ukrywania się Gannerta.
- Możesz nas tam zaprowadzić? - zapytał Ron Wesley gdy doszłam do tego momentu.
- Oczywiście. I tak musicie to zobaczyć.
 Po drodze przez Zakazany Las opowiedziałam im o wsztstkich moich wizytach tutaj gdy śledziłam Ślizgona. Kiedy już dotarliśmy na polanę zobaczyli ciało Wood'a.
- To on.
 Przeszłam do omawiania tego zdarzyło się rano. Odtworzyłam całą "bitwę" uwzględniając miejsca gdzie, kto stał.
- A gdy już przyszli nauczyciele Raiden strzelił Avadą w swojego ojca. - zakończyłam.
 Koleś z warkoczem, który miał na imię Shawn notował wszystko Samopiszącym Piórem. Podczas moich relacji zadawali sporo pytań i gdy już skończyłam przeszli do dokumentacji zbrodni. Następnie zabrali ciało Gannerta i wróciliśmy do Zamku.
- Z twoich zeznań wynika, że tylko Wood i jego syn mogą potwierdzić twoje słowa. Chciałbym przypomnieć, że jeden z nich nie żyje. - powiedział Shawn.
- No i trochę Lotty.
- Tak. Wiesz gdzie jest?
- Pewnie w Pokoju Wspólnym. Zaprowadzę pana.
 W towarzystwie azjaty zeszłam do lochów. Tak jak myślałam dziewczynka razem z moją siostrą siedziały na kanapie przy kominku.
- Maureen! - Zella podbiegła i przytuliła mnie.
- Hej. Co z nią?
-Trochę jeszcze ją boli, ale wyliże się. A to co za koleś? - ostatnie zdanie szepnęła mi na ucho.
- To pan Shawn Yew. Jest Aurorem.
- Fajnie! Ja też chcę zostać Aurorem, wie pan? Będę tępić czarnoksiężników! Hi-ja! - zamachbęła się ręką w parodii ruchu karate.
- Z takim zapałem na pewno będziesz dobrym Aurorem. A teraz pokażesz mi, która dziewczyna to Lotty?
 Mała brunetka w podskokach spełniła polecenie. Ostatnio przeszła jej maniakalna faza na Quidditcha i postanowiła zostać Aurorem. Teraz razem z Yew'em usiedli na kanapie koło siostry Miles'a.
- Maureen!
 To Holon i właśnie Miles wybiegli z dormitorium chłopaków. Wpadłyśmy sobie w ramiona.
- Nic ci nie jest?
- Nie, no co ty. A wam?
- Spokojnie, nikt nie wie, że w ogóle wychodziliśmy. Słuchaj myślałam o tym co powiedział Gannert. To nie jest możliwe. W Baśni o Trzecz Braciach było ...
- Znam Baśń o Trzech Braciach. Ale on mówił, że moja mama pewnie użyła ofiary taty by mnie wskrzesić.
- Nie wiem jakim cudem to możliwe. Napisałaś list do mamy?
- Tak. Ale jeszcze go nie wysłałam.
- Użyj Fiuu, będzie szybciej.
 Podeszłyśmy do kominka. Holon wyjęła poluzowaną cegiełkę ukazując schowek na Proszek Fiuu. Wypowiedziałam adres i wrzuciłam garść prochu razem z listem w płomienie.
- Dobrze dziękuję Lotty. Jesteś bardzo dzielna. Maureen, czy mogłabyś mnie zaprowadzić z powrotem do gabinetu pani dyrektor.
- Jasne.
 Odprowadziłam Aurora na korytarz chimery i wypowiedziałam hasło. Facet zniknął, a ja poszłam do Skrzydła Szpitalnego. Przemknęłam korytarzem i wpadłam do pokoju chorych najciszej jak tylko niecierpliwa dziewczyna potrafi. W środku zastałam panią Pomfrey jak nakładała Raiden'owi opatrunek na Mroczny Znak. Chłopak siedział półprzytomny z ledwo otwartymi oczami, ale gdy weszłam natychmiast się ożywił.
- Maureen. - powiedział zanim spojrzał w moją stronę.
- Raiden.
 Podeszłam do jego łóżka. Pani Pomfrey odeszła pozostawiając okład na jego ręce. Usiadłam na jej miejscu. Spojrzałam na bladą twarz Ślizgona.
- Nic mi nie jest. Nie jestem z porcelany.
- Masz tak bladą twarz, jakbyś był.
- Dzięki.
- Raiden czy ty ... ?
- Czy zabiłem ojca? Nie. On nadal mną kierował. Wolał umrzeć niż wracać do Azkabanu.
- Są już Aurorzy. Mnie już szczegółowo o wszystko wypytali, ale nie wierzą mi do końca. Przesłuchali też Lotty, a gdy się dowiedzą, że już wstałeś przyjdą i po ciebie.
 Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł nie kto inny jak właśnie Auror Shawn i Harry Potter. Gdy zobaczyli mnie obok Raidena miny im zrzedły.
- Maureen możesz wyjść? Chcemy go przesłuchać.
- Tak, oczywiście.
 Wyszłam z pomieszczenia, ale przyczaiłam się za drzwiami. Przez szparę w drzwiach zauważyłam, że Wybraniec najpierw podszedł do Pani Pomfrey. Usłyszałam, że zapytał się jej o czym rozmawialiśmy. Pewnie myśleli, że uzgadniałam z nim wspólny scenariusz. Gdy już usłyszał odpowiedź podszedł do Raidena i dopiero wtedy zaczął go przesłuchiwać.
 Trzy dni później musiałam się stawić na rozprawie sądowej w Wizengamocie. Po trudnych i stresujących zeznaniach mogłam opuścić Ministerstwo. Ale zostałam by wrócić z Raidenem do Hogwartu oraz by usłyszeć wynik. Czy zostanie uniewinniony, czy osadzony w Azkabanie? Wynik to ...


12 komentarzy:

  1. Jak to NIE BYŁO NA CO CZEKAĆ
    Gadzie ty kameleoniasty, nawet mnie nie denerwuj!
    Przesłuchania, Harry Potter i Ron Weasley, a przede wszystkim Gannert, który sterował Raidenem, aby ten go zabił... No chyba mi nie powiesz, że Maureen dalej będzie się bujać w Jonathanie! To by był dopiero niezły żart!
    No i oczywiście urwane ostatnie zdanie... To tak bardzo w Twoim stylu!
    Morza weny! ~ Tita Pocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może czekałaś, ale zawiodłam.
      Haha! No zobaczysz bo to jeden z extra wątków wymślony przeze mnie napływie weny.
      Nie chciałam by cały wpis był nudny więc musiałam dać urwane zakończenie by sprawić żeby wpis był choć trochę ciekawy.
      Dziękuję za życzenia. Przyda się do napisania reszty wpisów.
      ~ Cam

      Usuń
  2. Zawsze musi być taki wyjaśniający wpis, ale ten był całkiem spoko.
    I nie było davida!!!! YAY
    Ale to trochę dziwne że Maureen była swoją własną siostrą....
    I jest Harry Potter!!! A ja biegnę nadrabiać wpisy u innych ;)
    Do napisania
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem za paringiem Maureen + Jonathan 😉
      Ale musisz wymyślić jakąś fajną dziewczynę dla Raidena!!!!

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Nie było, ale nie płacz. Wróci. Muahaha!
      Tak jej wmówili
      Łiii! Wybraniec! No to leć bo jest co nadrabiać :)
      No ktoś docenia moją troskę o dobro Reen (i jak zwykle jesteś to ty!)
      A co do laski dla Raidena, to pomyślę o tym.
      Dzięki i do napisania, a może wcześniej zobaczenia?
      ~ Cam

      Usuń
  3. Co?!?!?!
    Musiałaś? Musiałaś kończyć w takim momencie? Ale po ca ja się pytam? Przecież to twoje tradycyjny zakończenie.
    Nie mogę się doczekać wyniku przesłuchania. Obstaeiam, że będzie uznany za winnego, bo lubisz zaskakiwać. Przynajmniej ja bym tak zrobiła. A potem znajdą jakiś sposób na uniewinnienie go.
    A co się tyczy dziewczyny Raidena, to mam pomysł na nią. Niech ma długie złoto-rude włosy, oczy w kolorze morza i bardzo jasną cerę, niech będzie wysoka i ubiera się tylko na czarno. Ma być leniwa, pogodna, miła dla wsystkich, cicha, dziwna, pyskata, kujonowata, roztrzana, marzycielska, niekoniecznie szanująca zasady, oryginalną i chodzącą własnymi ścieżkami. Niech gra na gitarze, rysuje, piszę, dobrze się uczy. Czyli po prostu niech przypomina mnie. Okey?
    Pozdrawiam i do napisania
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ;)
      Poczekaj do następnego, już się pisze
      Haha! Chcesz zostać dziewczyną Raidena? Wbacz, ale już mam na nią pomysł. To wszystkich zaskoczy! Jak zwykle ;) Ale dzięki za propozycję
      Również pozdrawiam i do napisania
      ~ Cam

      Usuń
  4. Hej, nie wiedziałam gdzie to napisać, więc piszę tu.
    Na Smoczej Krytyce pojawiła się recenzja Skazanej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, jesteś mistrzynią budowania napięcia! Nie spodziewałam się Harry'ego ani Ron'a. Maureen to szczęściara! No, przynajmniej w tym jednym wypadku... Chciałabym przeczytać wyjaśnienia, które składa mama Maureen do niej. Ta historia o jej wskrzeszeniu wstrząsnęła mną. Czekam na wynik Raidena, do którego wciąż nie żywię jakiejś wielkiej sympatii..... Choć lepiej, żeby był uniewinniony. Chociaż perspektywa czytania opowieści o ucieczce z Azkabanu napawa mnie wielką ciekawością ;) Niecierpliwie oczekuję kolejnego wpisu!
    Cometa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może ... ;)
      Nikt się nie spodziewał. Wstrząsnęła? Mam w to uwierzyć ;) Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś genialna? Chyba tak. Ucieczka Raidena z Azkabanu! Świetne!
      Jak wszyscy. Chyba .......
      ~ Cameleon

      Usuń
  6. Uhuhu, nie lubię takich zakończeń >,<
    Wybacz, że nie skomentowałam wcześniej ale miałam wiele rzeczy na głowie.
    Jeej, jeszcze będzie co czytać w Skazanej! :^
    Przyznam, że Pottera i Weasleya się tam nie spodziewałam... tej historii o wskrzeszeniu też nie. Masz ciekawe pomysły *^*
    Zostawiam cię z skrzynką weny i idę nadrabiać :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyzwyczaiłaś się? ;)
      Rozumiem spoko.
      Na pewno! Ja mogłabym ją pisać w nieskończoność!
      Dziękuję =D aurorzy musieli być, a jeśli tak to czemu nie tacy
      Dziękuję za skrzynię ^^ Merlinie jaka ciężka! Ile weny tam zmieściłaś? ;)
      ~ Cam

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D

Mei z
KS