Menu

piątek, 4 września 2015

Pechowe Święta


 Wpis z dedykacją dla Comety! Za pierwszy artykuł do "AP Magazine"! Zapraszam na jej blogi. A teraz przeczytajcie co też ta ruda wymyśliła ;)

 No i wydało się. Dzień później już cała szkoła wiedziała, że David "mnie rzucił". A sprawcą tego jest nowa gazetka szkolna "AP Magazine". Dziś rano na śniadaniu przed Wielką Salą rozdawano pierwszy numer gazety. Za darmo. Parę osób wzięło i powiedziało innym. Efektem domina cała szkoła przeczytała artykuł niejakiej Comety.

Uwaga, uwaga! Hot plota!
Black Cat w rozsypce! Tak, to prawda! Po tym, jak Maureen Moisson i David Rowle rozstali się, nie chcą nawet na siebie patrzeć! Dziewczyna, która ostatnio stwarza mnóstwo problemów w Szkole Magii i Czarodziejstwa została przyłapana w objęciach innego. W objęciach jej ukochanego Raidena Wood'a, który niemalże trafił do Azkabanu. Przez niego właśnie zespół uwielbiany przez wszystkich rozpadł się. Dziewczęta, czyli Maureen Winowajczyni Moisson, Holon Anielski Głos River i Sasha Perkusistka Meadlow stworzyły nowy zespół muzyczny - Row. Ale czy będzie on choć w połowie dobry bez pięknego głosu lubianego chłopaka, czyli basisty Black Cat? Czy perkusja, gitara, klawisze i miodowy wokal Holon wystarczą? Czy Row zdobędzie uznanie wśród uczniów Hogwartu? Przekonamy się na najbliższym występie. Obyśmy nie musieli długo na to czekać. Do-raczej-usłyszenia!
 Niezła reklama co nie? Tylką skąd ona wiedziała o "Row"? Ten wredny artykuł zrozumiałam. No i oczywiście już większość osób uważa mnie za dziewczynę Raidena. Ale to? Kim ona jest?
- Czytałyście AP? - podbiegła do nas rozentuzjazmowana Sasha.
- A kto jeszcze nie czytał? - Holon rzuciła gazetą o stół.
- Ale skąd oni wiedzieli? No i kim jest ta dziewczyna?
- Słyszałem, że podobno Skunkska. - powiedział Miles.
- Skunkska? To nie możliwe. Przecież oni są taci "milusi". - Krukonka nakreśliła cudzysłów w powietrzu.
- Ktoś chyba bardzo nie lubi Maureen.
 Ja bez przekonania grzebałam widelcem w swojej sałatce. Twarz miałam wlepioną w tależ i wolałam milczeć. Nie obchodziło mnie to. Co prawda chciałabym jak najlepiej dla zespołu, ale obchodziła mnie tak na prawdę tylko reakcja Jonathana. Nadal zastanawiałam się czy wysyłać mu drugą sowę. Bałam się, że może w to uwierzyć.
 Wieczorem siedziałyśmy odrabiając lekcje, ja w dormitorium, a Holon przed chwilą przeniosła się do Pokoju Wspólnego. Skończyłam wypracowanie dla profesora Binnsa o elfickim królu imieniem Fealiton IV. Wyszłam z pokoju. Wtedy ujrzałam jak rozbłysło zielone światło. Płomienie w kominku podskoczyły i pojawiła się w nich twarz.
- Witam panienko. Prosiła panienka żebym o tej godzinie porozmawiał z panienką. Czy coś się stało? - usłyszałam głos dochodzący z wnętrza kominka.
- Tak prosiłam. Jest tam moja matka? - zapytała Holon.
- Nie. Panienki matka wyszła właśnie na herbatkę do Pani Malfoy.
- Na szczęście. Czytałeś ostatnio Proroka Johny?
- Tak panienko.
- No i co sądzisz?
- Gratuluję. Panienki ojciec został ...
- Cii! Nie o to mi chodzi. Ty dobrze wiesz o co cię pytam.
- Chodzi panience o artykuł dotyczący Ganneta Wood?
- Tak o ten. No już przestań się zgrywać! Nie ma mojej matki, a ja jestem jak widzisz sama w Pokoju Wspólnym więc mów!
- Panienko. - użył głosu niezadowolonego rodzica. - Serce mi pęka. - wyrzucił z siebie. - Wiedziałem, że coś jest pomiędzy Renn i tym całym Raidenem. - prawie wypluł ostatnie słowo. - Widzi panienka na początku coś między nimi zaszło. Byli od siebie daleko. Jednak potem zbliżali się do siebie nawzajem mimo iż niby się nienawidzili.
- Więc myślisz, że ona na prawdę jest w nim zakochana?
- Tak myślę. Może to tylko podejrzenia bez podstaw, ale z tego co czytałem w Proroku, z listów od panienki i z listów od niej samej myślę, że może to być prawda. A panienka jak myśli? Zna panienka Maureen lepiej i dłużej niż ja oraz widziała ich panienka razem.
- Nie mam pojęcia Johny. A właśnie! Pisałeś do pani Moisson?
- Tak panienko. Zgodziła się.
- Yess! Udało się, udało. - pianistka wykonała taniec zwycięstwa.
- Czy to wszystko co panienka chciała?
- Jonathan! - krzyknęłam podbiegając do kominka. Idiotka.
- Maureen? - zdziwili się oboje.
- Jonathan ja za tobą tęsknię. Proszę uwierz, że ja nic nie czuję do Raidena.
 Chłopak spojrzał w inną stronę. Unikał mojego wzroku. Łzy poleciały mi z oczu. Jonathan zerknął na mnie.
- Nie bierz mnie na litość. - zażądał i się rozłączył.
 Opuściłam głowę. Nie wierzył mi. Załamałam się.
- Pojedziemy do ciebie na święta. - próbowała mnie pocieszyć Holon.
 Niestety nie podziałało. Wróciłam do dormitorium. Zasnęłam szybko. We śnie razem z Aellą i Marylin tańczyłyśmy przed choinką. Nagle Mary zniknęła, a Krukońska bliźniaczka zmieniła się w kota. To było co najmniej dziwne. Obudziłam się na chwilę przed Blondi 1. Szybko skoczyłam do łazienki nie czekając aż się obudzi. Zamiast poczekać na Holon wypadłam jak strzała do Wielkiej Sali. Zjadłam śniadanie zanim większy tłum uczniów zdążył obrzucić mnie zniesmaczonymi spojrzeniami.
 W weekend był mecz quidditcha. Slytherin kontra Hufflepuff. Był to ostatni dzień przed przerwą świąteczną. W niedzielę przyjeżdżał Ekspress Hogwart i zabierał większość uczniów na Kings Cross. Od kiedy w czwartej klasie przeprowadziłam się do Faversham, zawsze wracam na święta do domu. W zeszłym roku byłam na szalonym Sylwestrze u Holon. Jej rodzice myśleli, że będziemy tylko we czterech plus Cevy z Liam'em. Jak bardzo się mylili. Była imprezka, a zanim państwo River wrócili zniknęły po niej wszelkie ślady.
 Szłam właśnie do szatni zielonych z ekipą. Marven'owi tak bardzo spodobało się komentowanie meczy, że od tego z Gryffindorem razem z Holon siedzi w loży i zabiera głos. Widziałam po drodze Dave'a i Liberty całujących się pod drodze na boisko. W szatni naszej drużyny kapitan - Jeremy Uno - motywował nas do działania. Wylecieliśmy na murawę w towarzystwie płatków nasilającego się śniegu.
- Drużyna Slytherinu w sadzie: Jeremy Uno, Maureen Moisson ... - usłyszałam głos Holon.
 Po chwili pan Oliver Wood - nasz nauczyciel latania - rozpoczął mecz gwizdkiem. Kafel poszybował w powietrze tazem z tłuczkami i zniczem. Po paru chwilach mieliśmy już jednego gola.
- No i dziesięć punktów dla Slytherinu! Brawo Uno! Oby to nie był jedyny strzał do tej bramki!
 Skunksy też atakowały, ale byli zbyt słabi i za mało brutalni na tą grę. Jednak trzeci gol należał do domu Helgi.
- Skun ... znaczy Puchoni strzelili pierwszego gola. Ślizgoni powinny zaatakować bardziej od lewej żeby znów przejąć kontrolę nad Kaflem. - doradził mój brat z trybun.
 Ścigający latali jak szaleni by być lepsi od drugich. Pałkarze raz po raz pojawiali się w tłumie odbijają pojawiające się znikąd tłuczki. Szukający ścierali się ze sobą co parę minut. W końcu Damon Yankee wzleciał ku górze trzymając w ręce złotą kuleczkę.
- Wygrali! Ślizgoni wygrali! - poniosły się krzyki i wrzaski zielonej publiczności. Zawiedzione Skunksy zleciały z boiska pocieszane przez Gryfonów. Krukoni w spokoju bili brawa.
 Po meczu w Pokoju Wspólnym trwała wrzawa. Uczniowie Slazara urządzili dziką imprezę przed świętami oraz z okazji wygranego meczu. Po raz pierwszy z dziewczynami grałyśmy jako Row. Zaczęłyśmy piosenką "Damage".  Wrzeszczałam do mikrofonu z całych sił.
- Piosenkę dedykuję David'owi. - powiedziałam z uśmiechem na początek.
 "I can't wait to see your face when I make it without you. Nothing seems to go your way, you'll never amount to". Wiedział, że nie jest mi potrzebny i nigdy nie będzie, a teraz krzyczałam to na cały głos. Miałam go w dupie. Teraz może robić wszystkie niegrzeczne rzeczy, ja go nie powstrzymam. Następne było "Hallelujah". Potem zeszłyśmy ze sceny, a Miles puścił "She Wolf" Shakiry i parę innych popularnych kawałków.
 Po takiej nocy ciężko było rano wstać na pociąg, ale dałyśmy radę. Zanim wsiadłam do pociągu River powiedziała mi i Sashy żebyśmy poszukały miejsc. Mies zostawał w Zamku na święta i musiała się z nim pożegnać. Ja z Sashą weszłyśmy. Przeczesałyśmy cały pociąg, ale nie znalazłyśmy żadnych pustych przedziałów. W końcu zdecydowałyśmy się usiąść z jakim kolesiem w płaszczu i czapce z uszami zasłaniającą twarz. Zajęłyśmy ławeczkę po drugiej stronie. Po chwili znalazła nas pianistka. Usiadła obok kolesia. Nagle złapał ją i zaczął ... łaskotać!? Czapka spadła mu z głowy i zobaczyłyśmy, że to Chevy!
- Chevy! - wykrzyknęła Sasha.
 Chłopak puścił swoją siostrę i pocałował Krukonkę. Usiadła mu na kolanach i nie zeszła przez całą drogę. W czasie podróży przekazał nam bardzo ważne informacje.
- Pamiętacie, że wysyłaliśmy waszą demówkę do Wizard Media Records?
- Tak. Marzenie nie do spełnienia.
- Z przykrością stwierdzam, że to ... wydadzą.
Siedziałam jak głupia. Było mi smutno. Marzyliśmy o tym żeby wydać własną płytę. Wiedziałam, że nie mieliśmy szans, ale odmowa nadal boli. Trzeba zmierzyć się z rzeczywistością.
- Aaaaa!! - dziewczyny zaczęły skakać i piszczeć. Wydzierały się tak, że pewnie słyszał je cały pociąg. Co się stało?
- Udało nam się! Mamy własny album! Aaaa!
 A więc nam się udało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam pojęcia jak zareagować. Nasze marzenie się spełniło. Uśmiech powoli rozszerzał moje usta, aż w końcu dołączyłam do dziewczyn. Razem krzyczałyśmy i wrzeszczałyśmy. To było chore. Szczęście tak ogromne i gwałtowne, że aż nie realne. Po chwili drzwi przedziału otwarły się i stanęła w nich Ricci.
- Zamknąć się, bo cały express was słyszy!
- Idź do Śmierciożerców. Nie wiesz o co chodzi! - powiedziała Meadlow z uśmiechem na ustach.
- No to o co takiego chodzi, że cały Hogwart musi o tym wiedzieć?
- Wydadzą nasze demo! Będziemy mieć własną płytę!! - znów wpadłyśmy w szał szczęścia. Blondi 3 tylko zrobiła zaskoczoną minę i wróciła do swojego przedziału. Po chwili pojawił się były basista Black Cat, we własnej osobie.
- Kłamiesz. - rzucił na powitanie.
- Och nie. - Chevy pokazał mu list od WMR. Fioletowa pieczęć z symbolem skrzypiec i różdżki tak rozpoznawalna w muzycznym świecie czarodziejów jak nadgryzione jabłko w świecie mugoli.
- Co to dla nas oznacza?
- Po pierwsze: staniecie się sławni, po drugie: wasze piosenki ukażą się na płycie wydanej przez Wizard Media Records, po trzecie: oczywiście podpiszecie z nimi kontrakt płytowy. A co najciekawsze WMR nagra z wami teledyski do tych piosenek.
- Na spróchniały ząb Merlina!! Teledyski? To więcej niż nam się śniło! Kiedy mamy przyjechać do nich podpisać ten kontrakt?
- Dwudziestego ósmego grudnia. Pojadę z wami jako wasz oficjalny menadżer. Napisali, że płyta wyjdzie w przyszłym roku, a teledyski możecie zacząć nagrywać w ferie zimowe pod koniec stycznia.
 David wyszedł dowiedziawszy się wszystkiego, a my dalej nie mogłyśmy uwierzyć w to co się stało. Gdy już się uspokoiłyśmy okazało się, że zaraz wysiadamy. Nacisnęłyśmy czapki na uszy, chwyciłyśmy kufry i wyszłyśmy na stację. Tam pośród tłumu rodziców stała mama. Gdy tylko ją zobaczyłam podbiegłam ja przytulić. Kompletnie zapomniałam, że paręnaście dni temu była w szkole i byłam wtedy na nią zła. Teraz liczyły się tylko święta i nasza płyta. Potem przyszedł Marven i Zella z Aellą i Marylin. Pożegnaliśmy Sashę j wszyscy deportowaliśmy się do domu. W salonie stało już drzewko oraz dekoracje w pudełkach. Gdy tylko wtaszczyliśmy kufry do góry, zabraliśmy się za ubieranie choinki. W tym roku to Chevy jako gość włożył na czubek aniołka na gwieździe. W dzień Bożego Narodzenia Zella wparowała do mojego pokoju na poddaszu i zaczęła wydzierać się wniebogłosy "Prezenty, prezenty! Wstawać Święty Mikołaj był!". Wywlokła nas z łóżek na dół i kazała o szóstej rano otwierać prezenty. Ona dostała nową miotłę, Aella bluzę i książkę, Marylin ze trzy książki i album. Marven znalazł pod choinką plakat Angielskiej Drużyny Narodowej w Quidditchu oraz wodę kolońską i skarpety. Holon miała w paczce biografię z autografami Fatalnych Jędz, Chevy - paczkę trzystu fasolek oraz ozdobne płyty winylowe.
- Ta jest do ciebie. - Aella podała mi podłużną paczkę.
 Rozdarłam ozdobny papier w cukrowe różdżki. W kartonowym pudle była gitara. Błyszcząca czerń lśniła w świetle lampek choinkowych. Białymi zawijasami było napisane moje imię.
- Jest piękna. - uściskałam mamę.
 Po śniadaniu poszliśmy bawić się z dziewczynkami w śniegu. Rzucaliśmy w siebie śnieżkami. Ja i Holon byłyśmy w jednej drużynie, Marven dzielił fort z Zellą, a Chevy z drugą bliźniaczką. Marylin wyszła z domu by spotkać się z koleżankami. Zażarta walka zebrała swoje żniwo. Ktoś dostał w kark, ktoś w czoło, ale wszyscy się śmiali. Po godzinnej bitwie byliśmy cali przemoczeni i dobrze nam zrobiły kubki gorącej czekolady. My dziewczyny pomogłyśmy mamie przygotować obiad. Chłopcy odśnieżyli podjazd. W końcu nadszedł obiad. Mary się spóźniała. Postanowiliśmy, że nie będziemy na nią czekać. Zjedliśmy jednak minęła ponad godzina i dziewczyna nadal nie wracała. Mama zaczęła się martwić.
- Spokojnie mamo. Pewnie poszła zjeść z koleżankami na mieście. - stwierdziłam.
 Razem z gośćmi poszliśmy do piwnicy gdzie urządzony był pokój Zelli. Graliśmy w Eurobiznes do wieczora. Wygrał Marven, a największym przegranym okazał się nasz menadżer. Roześmiani wróciliśmy na górę. Mama siedziała przy oknie.
- Nadal jej nie ma. Już jest ciemno.
- Pójdziemy jej szukać. - zażądał Marv.
 Zostawiliśmy dziewczynki w domu i we czterech poszliśmy do miasta szukać kuzynki. Sprawdziliśmy w każdej restauracji, we wszystkich parkach, ale nadal jej nie znaleźliśmy. Najmniejszy park mieścił się na granicy z lasem. Razem z Holon weszłyśmy w ciemny gąszcz. Idąc i wyszukując w końcu natrafiłyśmy na jakiś trop. Podążając za nim znalazłyśmy ... martwą Mary.

8 komentarzy:

  1. Dlaczego postacie, które lubię muszą umierać obojętnie czy w książkach czy w filmach?!?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cooooo?! Czemu Mary... ale... ale jak to? .______.
    .
    .
    .
    Ariess.exe stopped working

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to. Wszystkiego dowiecie się w następnym wpisie.
      I bez stopped. Musisz napisać następny wpis
      ~ Cam

      Usuń
  3. Ale super! Mój artykuł! Ale no weź - skunksy??? Ej nie rób mi tego xd Ciekawe co teraz, czy będą grać z Davidem, czy same? Fajnie spędzili święta, też bym tak chciała :) I na koniec:
    WHAT?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?! Dlaczego uśmierciłaś Marylin?! Przecież ona nie zasługuje! :( Mam nadzieję, że ją wskrzeszą! Czekam zniecierpliwiona!
    Cometa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam, że dodam. Przepraszam ;) No i to jest dylemat. No ja też :) Największa atrakcja budzenie przez Zellę XD
      Musiała umrzeć. Nudno już się robiło jak nikt nie umierał ;) a z nią wymśliłam powód.
      Czekaj cierpliwie i pragnę więcej Twoich artykułów
      ~ Cam

      Usuń
  4. Jestem, przeczytałam i komentuję!
    Czemu Mary? Ja cię już nie rozumiem!
    Nie, nie musisz jej wskrzeszać.
    Biedna Reen i Jonathan.
    Lecę czytać dalej!
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, widzę! :)
      Dowiesz się, dowiesz dlaczego. Nie zamierzałam jej wskrzeszać, dobrze, że na to nie liczycie. Nie jestem MARVEL'em.
      Och, och!
      Do zobaczenia!
      ~ Cam

      Usuń

Widzicie to pole? Tak , to dlaczego nie ma jeszcze komentarzy!?
Piszcie swoje opinie , domysły i sugestie. Komentarze to dla mnie najważniejszy znak - znak ,że czytacie. Więc krytykujcie ile się da! =D